Ksiądz Piotr M. z Ruszowa jest oskarżony o molestowanie dwóch 10-letnich niepełnosprawnych umysłowo dziewczynek. Duchowny przygotowywał je do pierwszej komunii. Ksiądz uderzył aktywistkę Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami, ale przed każdą rozprawą w sądzie zbierają się obrońcy księdza oraz aktywiści m.in. z organizacji Dość Milczenia, wspierający rodziny dziewczynek.Na sądowym korytarzu nerwowo było także w ubiegły piątek (22 listopada). Gdy aktywistka Katarzyna Wójtowicz zaczęła prowadzić relację z sądu, jeden z mężczyzn uderzył ją telefonem w głowę. Incydent zarejestrowała inna aktywistka Lilianna Łotr-Konopka. Na nagraniu słychać, jak uderzona kobieta wzywa policję i domaga się przeprosin. Okazało się, że tym mężczyzną był ks. Stanisław Szupieńko, diecezjalny konserwator zabytków z legnickiej kurii. Duchowny został wyprowadzony przez ochronę."Zachowywał się bardzo bezczelnie. Twierdził nam prosto w oczy, że on absolutnie nie podniósł ręki na moją koleżankę" - powiedziała w rozmowie z TVN24 Lilianna Łotr-Konopka.Uderzona kobieta złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. Postępowanie toczy się w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej. Reakcja kurii "Ubolewanie" z powodu incydentu wyraziła legnicka kuria. "Na pewno nie powinna mieć ona miejsca. Nie wiemy jednak, co spowodowało taką reakcję kapłana" - powiedział w rozmowie z TVN24 rzecznik diecezji ks. Waldemar Wesołowski. "Z tego, co wiem, zachowanie osób filmujących także pozostawiało wiele do życzenia. To, co się stało, pokazuje, że podgrzewanie emocji niczemu nie służy. Proces się toczy, a sąd nie wydał jeszcze wyroku" - powiedział rzecznik i dodał, że trwa ustalanie przebiegu zdarzenia.Z kolei w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ks. Wesołowski zaznaczył, że ks. Stanisław Szupieńko był w sądzie prywatnie. "Nie był reprezentantem ani biskupa, ani diecezji" - podkreślił.