Prokurator przyznała, że to sprawa trudna i nie ma dowodów bezpośredniej winy Krystiana B., jednak udało się zgromadzić materiał, na podstawie którego można ustalić stan faktyczny, m.in. telefon zabitego, który Krystian B. wystawił na aukcji internetowej w cztery dni po zaginięciu J. Przypomniała, że raz podczas przesłuchania w prokuraturze B. przyznał się do zabójstwa. "Wyjaśnienia te później odwołał, ale fakt pozostaje faktem" - powiedziała. Prokuratura oskarża B. o to, że w listopadzie 2000 r. zabił "ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie" Dariusza J., którego B. podejrzewał o romans z b. żoną. Najpierw B. miał pozbawić wolności Dariusza J., głodzić go przez trzy dni, a następnie skrępować liną i wrzucić do Odry. W książce "Amok" znalazł się opis zabójstwa podobny do tego, jak został zamordowany Dariusz J. Biegli uznali, że istnieją podobieństwa między postacią Chrisa z "Amoku" i Krystianem B. - danych biograficznych, środowiska społecznego, cech osobowości i sposobów reagowania. Biegli interpretując osobowość Krystiana B. uznali, że przyznając się do winy oskarżony wielokrotnie podkreślał, że zabójstwa dokonał sam. "To charakterystyczne dla jego osobowości. Chce dokonywać wielkich rzeczy. Czuje się niedoceniany" - wynika z opinii lekarzy. Według prokuratury, motywem zbrodni była zazdrość o b. żonę, którą starał się kontrolować nawet po rozwodzie. "B. nie szanował kobiet. Traktował je jak swoją własność" - mówiła prokurator Bogumiła Fiuto. Przypomniała, że B. miał w swoim życiu wiele kobiet, również wtedy gdy był z żoną. Był bardzo agresywny i groził b. żonie, że "załatwi ją i wszystkich jej kochanków". B. miał też powiedzieć do jednego z domniemanych kochanków b. żony, że "jednego takiego załatwił linką". "Oskarżony działał ze szczególnym okrucieństwem wobec J. Mamy tu porwanie, więzienie, głodzenie, poniżanie, znęcanie się. Nie potrzeba aż tyle okrucieństwa, aby kogoś pozbawić życia. On chciał jeszcze J. poniżyć" - mówiła prokurator. Natomiast reprezentująca oskarżycieli posiłkowych - ojca i żonę zabitego Dariusza J. mec. Bogumiła Nowakowska powiedziała, że jej klienci nie chcą zemsty, lecz sprawiedliwego wyroku, który i tak im nie zrekompensuje doznanych krzywd. Obrońca Karol Węgliniec dowodził, że nie można traktować serio przyznania się do winy Krystiana B., bowiem nie podał żadnych szczegółów zabójstwa. "W tej konkretnej sprawie nie ma żadnych dowodów. Nie ma również łańcucha poszlak, które wskazywałyby na to, że mój klient dopuścił się tego zabójstwa. Postępowanie było prowadzone nierzetelnie, bo z góry założono, że to B. jest winny" - mówił obrońca. Dodał, że nieudolność organów ścigania sprawiła, że prawdziwi sprawcy są na wolności, bezkarni. Sam Krystian B. w ostatnim słowie powiedział, że długo czekał na ten moment i wierzy, że wyrok będzie sprawiedliwy i oczyści go z wszelkich zarzutów. "Współczuję rodzinie zabitego, przyjaciołom. Mogę sobie wyobrazić, co czują. Ale chcę podkreślić nie po raz pierwszy, że to nie ja jestem odpowiedzialny za ich tragedię. Żałuję, że policji nie udało się pojmać sprawców tego czynu. To zaoszczędziłoby cierpienia nam wszystkim. Mnie, moim bliskim i rodzinie ofiary" - mówił B. opanowanym i spokojnym głosem. Dodał, że w areszcie spędził 19 miesięcy i bardzo czeka na wyrok, który zdecyduje o jego dalszej przyszłości. "Oczekuje wyroku ze spokojem, takim na jaki może się zdobyć osoba niewinna. Wierzę, że sąd podejmie słuszną decyzję" - mówił oskarżony. Wyrok zostanie ogłoszony w czwartek.