Wrocławski sąd wydał w ubiegłym tygodniu postanowienie, w którym nakazał placówce rozpoczęcie leczenia 28-letniej Doroty Zielińskiej lekiem Gilenya na czas trwania postępowania sądowego oraz wystąpienie do NFZ o refundację leku. Lek drogi, ale skuteczny Kobieta od 9 lat choruje na stwardnienie rozsiane. Wcześniej była leczona m.in. interferonem, który znajduje się na liście terapii refundowanych przez NFZ. Ten specyfik mogła przyjmować w domu. Później lek przestał jej pomagać, a postępująca choroba sprawiła, że mogła się poruszać już tylko na wózku. Wtedy rozpoczęła przyjmowanie leku Gilenya - dzięki wsparciu prywatnych osób (miesięczny koszt terapii to 8 tys. zł). Półroczne przyjmowanie leku pozwoliło Zielińskiej poruszać się o własnych siłach. Gdy skończył się zapas leku - ponownie przestała chodzić. Wtedy wystąpiła do sądu o leczenie lekiem Gilenya. Sąd w ramach zabezpieczenia powództwa nakazał 4. Wojskowemu Szpitalowi Klinicznemu we Wrocławiu zastosowanie terapii tym preparatem. Lekarstwa tylko dla pacjentów szpitala Obecnie kobieta przebywa na oddziale szpitala wojskowego, gdzie od środy podawany jest jej lek. Jak mówiła rzeczniczka prasowa 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Marzena Kasperska, Gilenya to lek w postaci tabletek, podawany raz dziennie. - Pierwsza dawka podawana jest pod nadzorem lekarza, który monitoruje stan pacjentki. Kolejne dawki pacjentka mogłaby przyjmować w domu, ale szpital może podawać lekarstwo tylko swoim pacjentom. Wypisując kobietę do domu, możemy jej dać jedynie receptę na lek - mówiła rzeczniczka. To oznacza, że za lek musiałaby płacić z własnej kieszeni. W rozmowie z PAP rzeczniczka NFZ we Wrocławiu Joanna Mierzwińska wyjaśniła, że szpital wojskowym ma podpisaną umowę z NFZ, w ramach której "rozlicza hospitalizację pacjenta". - Nie refundujemy kosztów produktów leczniczych, tylko cała hospitalizację. Nie ingerujemy, jakie leki są podawane pacjentowi w ramach leczenia. O tym decyduje szpital czy sam lekarz - mówiła Mierzwińska. Rzeczniczka wyjaśniła, że NFZ może refundować tylko i wyłącznie leki z listy refundacyjnej lub - jak w przypadku interferonu - znajdujące się w programie terapeutycznym. Tymczasem Gilenya nie jest lekiem refundowanym. Szpital złożył zażalenie Z powodu tych wszystkich niejasności szpital zdecydował się złożyć zażalenie na postanowienie sądowe. - Nie mogę mówić o szczegółach naszego zażalenia, ale - mówiąc ogólnie - prosimy sąd o uszczegółowienie pewnych spraw - powiedziała Kasperska. Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu Marek Poteralski powiedział, że zażalenie zostanie rozpatrzone niezwłocznie, ale może to potrwać od półtora do dwóch miesięcy. - Jestem zakładniczką swojego sukcesu. Cieszę się, że rozpoczęłam przyjmowanie leku, ale martwi mnie, że muszę przebywać w szpitalu - powiedziała Zielińska. Nie potrafiła powiedzieć, co zrobi, jeśli przyjdzie jej pozostać w szpitalu do chwili rozstrzygnięcia przez sąd zażalenia. Takie są przepisy Zielińska w ciągu dwóch tygodniu od otrzymania postanowienia wrocławskiego sądu (zostało wydane 21 marca) musi złożyć pozew cywilny, w którym będzie się domagać podjęcia leczenia. PAP nie udało się ustalić szczegółów tego pozwu, czyli m.in. kto będzie stroną pozwaną: szpital wojskowy czy NFZ. Bartłomiej Kuchta, adwokat Zielińskiej, nie chciał rozmawiać o szczegółach pozwu, by nie informować przedwcześnie strony pozwanej. Według Poteralskiego taki proces cywilny może trwać kilka lat, bowiem strony mogą domagać się powołania biegłych sądowych, którzy ocenią m.in. celowość podawania danego leku.