Była to dokładnie zaplanowana próba ucieczki. Uciekinierzy liczyli na mniejszą niż zwykle czujność strażników. Pożar wywołali o godzinie 4 nad ranem w pierwszy dzień świąt. Chcieli też wykorzystać fakt, że trwa właśnie remont ogrodzenia i na odcinku kilkudziesięciu metrów nie ma wcale płotu. Jedyną przeszkodą do wolności były tylko metolowe kraty w oknach, które próbowali wyrwać. Ponieważ ta próba im się nie udała, postanowili spowodować pożar. Zabarykadowali się łóżkami, materacami, kocami i innymi przedmiotami, które następnie podpalili. 8 z 10 wychowanków zaczadziło się dymem. Lekarze nie pozwalają na razie na ich przesłuchanie. Prokurator zapowiada jednak ich zatrzymanie i postawienie zarzutów, kiedy tylko wyjdą ze szpitala.