Starostwo Powiatowe w Kłodzku, któremu placówka podlega, wystąpiło z zapytaniem do dyrekcji o to, ile kosztować je będą odprawy dla zatrudnionych pracowników. A ci chcą tutaj dalej pracować i nie zgadzają się z nieprawdziwymi stwierdzeniami o kondycji ośrodka. Z przygotowanego projektu uchwały dla Rady Powiatu Kłodzkiego wynika, że dusznicki Dom Wczasów Dziecięcych jest placówką, której dalsze utrzymanie przez samorząd okazuje się nieuzasadnione ze względów ekonomicznych. Koronnym "argumentem", przemawiającym za jego likwidacją, pozostaje stwierdzenie, że należałoby zaangażować około 3,5 mln zł w remont bazy, a "powiatu" na taki wydatek jest aktualnie nie stać, szczególnie w kontekście realizowanego programu oszczędnościowego. - To czysta bzdura - denerwuje się jedna z pracownic zastrzegająca swoje dane do wiadomości redakcji. - Od wielu lat nasz DWDz. Przynosi zyski, których jednak nie oglądamy w całości, bo znaczącą kwotę zabiera starostwo. Stumiejscowy ośrodek w dusznickim Zdroju od kilkudziesięciu lat służy edukacji i zdrowiu najmłodszych. To w nim organizowane są turnusy rehabilitacyjne dla uczniów z całej Polski, którzy kurując się nie pozostają w tyle z nauką. Od 2000 roku obłożenie placówki jest zadowalające i zwyżkujące, np. w roku 2003 było w niej 2150 dzieci, zaś w ubiegłym - już niemal 2,5 tysiąca. Rezerwacje są poczynione do roku 2010. - Każdy taki przyjazd pozwala nam wypracować dochody. Na przykład w roku 2006 mieliśmy ich 1 755 tys. zł. Sporą część zabrało nam starostwo, zresztą tak czyniło i czyni stale. A mimo to z naszych pieniędzy możliwe było wyremontowanie elewacji budynku w roku 2004. Szykowaliśmy się do remontu "Bałtyku", ministerstwo przekazało 100 tys. zł dotacji, które poprzez starostwo nigdy do nas nie trafiły. Uważam, że przy własnych dochodach rzędu 1,2 mln zł i subwencji ministerialnej wynoszącej 600 tys. zł jesteśmy w stanie sami wykonać niezbędne remonty, bez pomocy starostwa - wylicza rozmówczyni. Po raz pierwszy nad DWDz. zrobiło się ciemniej przed rokiem, kiedy pojawił się pomysł jego sprywatyzowania. Już wtedy załoga wystosowała pismo do starościny M. Podjackiej, na które do tej pory nie otrzymała odpowiedzi. Teraz, gdy temat powrócił niczym bumerang w formie zapytania o ewentualne odprawy, też zareagowano natychmiast. - Już 14 lutego byliśmy w starostwie, ale nas stamtąd po prostu wyrzucono. Pan wicestarosta w którymś momencie długiego oczekiwania w sekretariacie pokazał nam ręką drzwi. Było to bardzo nieeleganckie z jego strony. W końcu przyjechałyśmy rozmawiać, nie zaś się awanturować - relacjonuje przedstawicielka załogi. - Natomiast pan Szpak (członek zarządu) szczerze przyznał, że wysłał już pismo do kuratorium w sprawie naszego Domu. Burmistrz Dusznik Zdroju Grzegorz Średziński tym tokiem postępowania oraz traktowania placówki jest zaskoczony. - Skoro ona przynosi zysk, zarabia nie tylko na siebie, to pomysł starostwa nie ma uzasadnienia. Chętnie nieodpłatnie przejmiemy, jako miasto, tę instytucję. Marek Szpak ze starostwa, którego indagowaliśmy w tej kwestii, podkreśla, że jeszcze o niczym nie zadecydowano: - Na razie trwają analizy, rozeznajemy sytuację. Na tą chwilę nie możemy mówić o likwidacji Domu Wczasów, jedynie o dwóch schroniskach młodzieżowych prowadzonych przez "powiat"... Nasza rozmówczyni jest bardziej niż przekonana, że jest inaczej. Skoro w projekcie uchwały mówi się o 31 sierpnia 2008 r. jako dacie zamiaru likwidacji. - Dziwi mnie, że próbuje się zarżnąć kurę, która w tym przypadku znosi złote jajka - puentuje kobieta. (bień)