Do naszej legnickiej redakcji przyszedł zdenerwowany mieszkaniec Legnicy, który wczoraj pierwszy raz w tym roku pojechał odpocząć do Spalonej. - Pojechałem wczoraj z całą rodzinę do Spalonej i bardzo się zdziwiliśmy tym co tam zastaliśmy. Nie można zaparkować samochodu bliżej brzegu, ponieważ jest rów, który to uniemożliwia. Nie wspomnę też o tablicach i "zakaz kąpieli" "teren prywatny" czy "zakaz wstępu". Teren z jednej strony jest ogrodzony płotem i w koło wykopany jest rów głębokości i szerokości ok. jednego metra. Żadnej informacji dla ludzi, dlaczego nie można się kąpać? Jeszcze rok temu byli tutaj ratownicy, pilnowali, czuwali nad bezpieczeństwem. A teraz? Gdzie mamy jeździć zrelaksować się? W Kunicach też jest zakaz kąpieli. Mi się to bardzo nie podoba! Chciałem też porozmawiać z ochroniarzem, który tam był, ale nie chciał nawet słuchać, jak ja zażądałem wyjaśnień! Pojechaliśmy do Spalonej, aby uzyskać potwierdzenie słów pana Zbigniewa. Rzeczywiście, teren ogrodzony, rów wykopany, mimo zakazu było kilka osób, kąpiących się. Nie kryli swojego też zdziwienia osoby, które przyjeżdżały na kąpielisko. - Jak można tak zrobić? Kto wpadł na taki dziwny pomysł? To jedyne miejsce, gdzie możemy z przyjaciółmi spędzić miło czas. Są wakacje, przyjechaliśmy, a tutaj takie problemy. Musieliśmy przeskakiwać przez ten rów. Ja nie wiem kto wpadł na taki pomysł. - Paweł z Legnicy nie kryje oburzenia. - Ja od dziecka tutaj przyjeżdżam, i wcale nie podoba mi się, że ktoś wpadł na taki pomysł. W okolicy nie ma takiego miejsca, żeby można było odpocząć po tygodniu pracy. Wiadomo, że są wakacje. Młodzież szkolna, która nie wyjechała nigdzie na obozy czy kolonie przyjeżdża tutaj, do Spalonej. - powiedziała nam Marta. Próbowaliśmy się skontaktować z nowym właścicielem terenu, ale niestety nie znalazł dla nas czasu. Do tematy powrócimy. (bach)