Maciek Witkowski zaginął 25 stycznia 2007 roku. Poszukiwania nastolatka trwały trzy miesiące. Dopiero w kwietniu w okolicach Złotoryi emerytowany policjant trafił na miejsce przypominające grób. O sprawie natychmiast powiadomił policję. Po odgarnięciu kilku centymetrów ziemi natrafiono na ciało poszukiwanego 17-latka. Ponura wizja lokalna Cała czwórka uczyła się w liceum o profilu wojskowym. Łączyło ich zamiłowanie do sztuk walki. Maciek planował zostać zawodowym żołnierzem lub policjantem. Oskarżeni Marek A., Mateusz S. i Michał P. podstępem zwabili go do pobliskiego lasku pod pozorem przeprowadzenia ćwiczeń. Wcześniej jeden z nich wykopał dół. Sprawcy związali Maćkowi ręce i nogi. Jeden z nich poderżnął mu gardło i pchnął do dołu, drugi wskoczył do grobu i zaczął go dźgać nożem po szyi i skakać po nim. Gdy katowany nastolatek przestał się ruszać, oprawcy zasypali dół ziemią i jakby nic się nie stało rozeszli się do swoich domów. Który z nich zabił? Nadal niejasne są motywy, którymi kierowali się sprawcy. Marek A. i Michał P. wzajemnie się oskarżają o zamordowanie chłopaka jednocześnie przyznając, że rola Mateusza S. w tej ponurej sprawie zamykała się do wykopania dzień wcześnie dołu i w dzień zabójstwa do stania sto metrów dalej na czatach. Zdaniem prokuratury, bez względu na rolę jaką odegrali, sprawcy - mający wówczas po niespełna 17 lat - winni są zarzucanego im czynu, tj. morderstwa ze szczególnym okrucieństwem. Podczas rozprawy bardzo często pojawiał się wątek, że motywem do popełnienia tak odrażającego morderstwa była zazdrość o dziewczynę Michała P. i także to, że chłopak miał rozpowiadać o szczegółach ćwiczeń w pobliskim lasku złotoryjskim. Jednak - jak wynika z zeznań świadków - oba te motywy można uznać za bezzasadne. Wyrok w tej bulwersującej opinię publiczną sprawie zapadnie prawdopodobnie 13 marca.