Na wałach we Wrocławiu pies został pogryziony przez dwa inne czworonogi. Zwierzęta były bez smyczy i kagańców. Zgodnie z wytycznymi od weterynarza, właściciele poszkodowanego psa usiłowali skontaktować się z właścicielem "agresorów". Zachodziła bowiem obawa, że zwierzę zostało zarażone wścieklizną. Choć dawno nie było przypadków tej choroby we Wrocławiu, prawo jest nieubłagane. Mandat za brak kagańca Poszkodowani zwrócili się do policji o pomoc w poszukiwaniu właścicieli zwierząt, ale sami zostali ukarani mandatem w wysokości 200 zł za to, że ich pies nie miał kagańca. Taryfikator przewidywał w tym przypadku karę 200 zł (nowelizacja taryfikatora nastąpiła 20 stycznia 2011 roku). Z kolei w kodeksie wykroczeń przewidziana za takie wykroczenie grzywna wynosiła od 50 do 250 zł. Policjanci, zobowiązani do stosowania taryfikatora, nie obniżyli jej, choć nadal postępowaliby zgodnie z prawem, a dokładniej z kodeksem postępowania w sprawach o wykroczeniach. Nie pomogły tłumaczenia, że teren, na którym pies biegał wolno, był oddalony od bloków, a nikt z postronnych ludzi nie spacerował tam o godz. 9 rano 2 stycznia, więc nie było możliwości narażenia nikogo na niebezpieczeństwo. Nie podpiszę mandatu. I co dalej? - Nie przyjąłem mandatu - mówi pan Adrian, właściciel pogryzionego psa. - Stwierdziłem bowiem, że kwota jest za wysoka. Moim zdaniem, jeśli policjanci mogą umorzyć postępowanie, to mogliby również obniżyć grzywnę, zgodnie z kodeksem. Taryfikator zawarty jest w rozporządzeniu wykonawczym do tego kodeksu, więc wg mnie jest mu "podrzędny". Próbowałem też wytłumaczyć na komisariacie, że mój pies jest schorowany, bo lista jego przypadłości jest naprawdę długa... Pies ma wg pana Adriana m.in. dysplazję stawów biodrowych, więc nie biega za szybko i długo, gdyż wysiłek go męczy, ma zaćmę i do tego wadę serca. - Wszystko to powoduje, że najczęściej chodzi sobie spokojnie przy mojej nodze i czasami tylko zamarudzi przy zapachu w trawie. Dodatkowo jako pies szkolony do dogoterapii, którą niestety trzeba było przerwać z powodu chorób, reaguje na każdą komendę, a odwołany przybiega do nogi. Jest karny i łagodny. Nie należy również do ras niebezpiecznych - wyjaśnia właściciel psa. - Spuszczam go ze smyczy tylko wtedy, gdy w zasięgu wzroku nie widzę osób, którym może przeszkadzać, a pies reaguje na moje rozkazy. Jest o tym mowa w regulaminie czystości i utrzymania porządku na terenie miasta Wrocławia. Pies nie miał w feralnym dniu kagańca. I tutaj popełniłem błąd - przyznaje pan Adrian. Karę zmniejszono - Rozumiem, że muszę zostać ukarany, jednak nie wiem, dlaczego tak wysoką kwotą, skoro de facto to mój pies został poszkodowany. Wydałem 150 zł na leczenie i sam na siebie doniosłem, chcąc uzyskać informacje, czy mój pies musi odbyć obserwację - dodaje rozżalony. Kiedy sprawca odmawia przyjęcia mandatu, sprawa jest kierowana do sądu. Tak samo stało się i w tym przypadku. - W liście poleconym znalazłem wyrok sądu wydany w trybie nakazowym, który zmniejszył kwotę kary do 50 zł - tłumaczy pan Adrian. - Najwyraźniej sąd wziął pod uwagę okoliczności, które nie zostały uznane przez policjantów za łagodzące. Dodatkowo zostałem zwolniony z kosztów procesu, bo inaczej zamiast 50 musiałbym zapłacić 130 zł, 80 zł to tzw. koszty sądowe. - Gdyby policjanci niekiedy uwzględniali sugestie sprawców wykroczeń podobnych do mojego, ludzie nie musieliby do mandatu dopłacać i nie zajmowaliby czasu sądowi. No, ale trudno. Rozumiem ich, że nie chcą odpuszczać np. złodziejom czy bandytom, ale żeby za spuszczenie psa ze smyczy... Tego nie jestem w stanie pojąć, bo w moim przypadku kwoty sądowe okazałyby się wyższe niż zasądzona kara. Jak dla mnie to paranoja - macha ręką. Taryfikator a kodeks Zdarzają się przypadki, że taryfikator przewiduje sztywną kwotę za dane wykroczenia, a w kodeksie wykroczeń obowiązują tzw. widełki. Od czego jest to uzależnione i czym kierują się policjanci, a czym sąd? - Taryfikator i kodeks wykroczeń są ze sobą powiązane - mówi dr Janusz Sawicki. - Widełki w taryfikatorze lub sztywna kwota w nim zawarta za dane wykroczenie nie może być wyższa niż grzywna przewidziana w kodeksie wykroczeń. Sąd nie jest w żaden sposób związany trybem mandatowym i orzeka niezależnie od niego, ale oczywiście zgodnie z kodeksem wykroczeń. Co to oznacza w praktyce? Gdy policjant nałoży mandat za jakiekolwiek wykroczenie w wysokości na przykład 200 zł, a sprawca go nie przyjmie, bo będzie uważał, że kwota jest zbyt wysoka, sprawa trafia do sądu. Tam jest rozpatrywana od nowa. Może się więc zdarzyć, że sąd skaże sprawcę na grzywnę nawet do 5 tys. zł, czyli najwyższą możliwą karę pieniężną przewidzianą za niektóre wykroczenia. Nie będzie wtedy "powrotu" do tych 200 zł z mandatu. Kwota może być wyższa W przypadku, gdy sąd wyda wyrok, który będzie opiewał na niższą kwotę, sprawca, jako skazany, czyli bądź co bądź winny, musi ponieść koszty sądowe. Oznacza to, że obniżenie grzywny po dodaniu do niej kosztów może spowodować, że należność, którą trzeba uiścić na rzecz skarbu państwa, wyniesie tyle samo albo i więcej niż przed procesem. Wtedy poszkodowany odniesie zwycięstwo, ale tylko moralne, bo stan jego finansów zostanie tak samo uszczuplony. Jeśli orzeczenie wydane jest przez sąd w trybie zwyczajnym w sprawie o wykroczenie, koszty jego wydania wynoszą 100 zł, w szczególnych przypadkach - 50 zł. W trybie nakazowym kwota ta kształtuje się na poziomie 50 zł. Do kosztów jednak dochodzą jeszcze wydatki. Można być zwolnionym z opłat ze względu na sytuację rodzinną, majątkową i wysokość dochodów. Szczególnie w przypadku, kiedy uiszczenie ich odbyłoby się z uszczerbkiem dla budżetu domowego. Nie dzieje się to jednak automatycznie, stąd też należy liczyć się z nimi już na wstępie. Czym jest postępowanie nakazowe? - Sprawami najczęściej kierowanymi do postępowania nakazowego są wykroczenia z art. 97 kodeksu wykroczeń, dotyczące naruszenia przepisów w ruchu drogowym, art. 95 k.w. - prowadzenie pojazdu bez dokumentów, 98 k.w. - zagrożenie bezpieczeństwa na drodze niepublicznej, a także art 119 k.w. - drobne kradzieże (do 250 zł) lub przywłaszczenia przedmiotów - tłumaczy Monika Mora z biura rzecznika prasowego Sądu Okręgowego we Wrocławiu. - Ogólnie sąd na takim posiedzeniu może wydać wyrok nakazowy w sprawach o wykroczenia, w których wystarczające jest wymierzenie nagany, grzywny albo kary ograniczenia wolności - dodaje pani rzecznik. Jest to posiedzenie niejawne, co oznacza, że jest na nim najczęściej sędzia i protokolant. Sędzia przegląda zgromadzone dowody i wydaje wyrok. Wyrok przysłany listem - Wyroki w postępowaniu nakazowym wydawane są na posiedzeniu niejawnym, co oznacza, że strony nie są informowane o terminie posiedzeń - uzupełnia Monika Mora. - Jest im jedynie doręczany wyrok. Oskarżonemu i oskarżycielowi przysługuje prawo wniesienia sprzeciwu do sądu w terminie 7 dni od doręczenia tego wyroku. Gdy tego nie zrobią, wyrok się uprawomocnia. Z kolei sprzeciw jest już rozpatrywany na posiedzeniu jawnym, czyli na rozprawie. Sąd rozpoznający sprawę po wniesieniu sprzeciwu nie jest związany treścią wyroku nakazowego, który utracił moc. Słowa te potwierdza praktyka. - Chciałem złożyć wniosek o dobrowolne poddanie się karze - mówi pan Adrian, właściciel pogryzionego psa - lecz nie zdążyłem, gdyż przyszedł list polecony. Oznacza to, że sąd miał dokładnie takie same dokumenty, co policja. I to na ich podstawie uznał, że powinienem zapłacić tylko 50 zł, czyli o 150 zł mniej niż sugerowała policja. Czy nie lepiej było oszczędzić mi czasu i nerwów i od razu wziąć pod uwagę moją argumentację? Sędzia okazał się bardziej ludzki. Co na to policja? - Wysokość mandatu zależy od okoliczności zdarzenia - mówi Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy KWP we Wrocławiu. - W przypadku spacerowania z psem bez smyczy w taryfikatorze jest przewidziana kara od 50 do 250 zł, a w kodeksie wykroczeń - od 20 do 250 zł. Policjanci w każdym przypadku biorą pod uwagę stopień stwarzanego zagrożenia i świadome, uporczywe nieprzestrzeganie prawa. - Policjant, wypisując mandat bliższy dolnej granicy kwot przewidzianych w taryfikatorze, nie musi przedstawiać żadnego uzasadnienia, dlaczego nie zdecydował się na wyższą karę. Podobnie jest w odwrotnym przypadku. Chciałbym też zapewnić, że policjanci nie są w żaden sposób zachęcani do nakładania wysokich mandatów - wyjaśnia rzecznik policji. Autor: aw