34-letnią właścicielkę biura kredytowego najpierw brutalnie pobił, a później ugodził nożem blisko serca. Kobieta przeżyła cudem. Dobę po napadzie, Adrian Ł. siedział już w areszcie. Sędzia uznał, że bandyta chciał zabić. Do napadu doszło na początku października ubiegłego roku, przy ulicy Grunwaldzkiej w Bolesławcu. Do biura udzielającego kredytów wszedł Adrian Ł. - rzekomo zamierzał zaciągnąć kredyt. Pracująca tam kobieta wytłumaczyła mu jakie dokumenty potrzebne są do udzielenia kredytu. Chłopak powiedział, że dokumentów przy sobie nie ma, ale za chwilę wróci. I wrócił. Najpierw wciągnął bezbronną kobietę za ściankę działową. Bił ją, kopał, uderzał jej głową o podłogę. Wreszcie wbił jej nóż w pierś. Zabrał dwa telefony komórkowe i laptop. Ciężko ranna kobieta wyczołgała się na ulicę. Nie miała już siły wzywać pomocy. Tak znaleźli ją przechodnie. Straciła dużo krwi. Natychmiast trafiła na stół operacyjny w bolesławieckim szpitalu. Nóż napastnika przebił opłucną ale nie uszkodził serca i ofiara już wróciła do zdrowia. Już następnego dnia bolesławieccy i lwóweccy policjanci wyprowadzali Adriana Ł. z jego mieszkania we Lwówku Śląskim. Znany policji, karany w 2005 roku za kradzieże bezrobotny przyznał się do winy. Jak wynika z zeznań, chciał przede wszystkim ukraść laptopa. Pokrzywdzona rozpoznała bandytę.