- Nie godzi się, aby w polskim mieście czczono osoby, które Polaków chciały zniszczyć - tłumaczy Krzysztof Wróbel z Forum Młodych PiS. - Kutuzow walczył z Polakami, mordował, nienawidził całego naszego narodu. Mówi się o nim, że był polakożercą. W Bolesławcu ma pomnik i to powinno wystarczyć. Pomnik jest częścią historii miasta, cennym zabytkiem. Z kolei Komuna Paryska paliła kościoły, zabijała księży. My z faktami historycznymi nie walczymy, ale nazwy ulic zależą od współczesnych. Przecież mamy dość swoich bohaterów. Nowych nazw jeszcze nie zaproponowano, chociaż Krzysztof Wróbel chciałby widzieć zamiast tablic z Kutuzowem, ulicę Poniatowskiego. Młodzi ludzie zdają sobie sprawę z kosztów jakie niesie ze sobą zmiana nazw ulic. Chodzi przecież o wymianę nie tylko tablic, ale wszystkich dokumentów, wszystkim mieszkańcom tych ulic. - Wiem, że koszty będą, ale ktoś wreszcie musi to zrobić - tłumaczy Krzysztof Wróbel. - Łatwo się nie poddamy. Chodzi o wychowanie młodzieży. Jeśli magistrat nie wymieni nazw po dobroci, młodzi zorganizują zbiórkę podpisów z poparciem dla akcji. Do zmiany nazw z dystansem podchodzi radny i przewodniczący PiS w powiecie bolesławieckim. - Likwidacja nazw i miejsc związanych z komunizmem jest zgodna z ideologią Prawa i Sprawiedliwości - mówi Henryk Jasiński. - Jednak Kutuzow i Komuna Paryska to zamierzchła przeszłość. Taka wymiana byłaby bardzo kosztowna dla miasta i dla mieszkańców. Nie czas teraz na to. Magistrat nie zamierza łatwo ulec naciskom młodzieżówki. Póki co, ekonomia wygrywa z historią. Ilona Parejko