To najlepszy szpital w regionie i jeden z najlepszych w Polsce. Nie sposób zacząć wspomnieniowego tekstu o jubileuszu szpitala, by nie przywołać momentu jego powstania. Był więc 5 lipca 1948 roku, kiedy prywatny szpital powołało Towarzystwo Ochrony Zdrowia Żydów w Polsce, by leczył więźniów obozów koncentracyjnych. Wówczas - dokładnie w tym samym gmachu, co obecnie - funkcjonowały oddziały: chirurgii, interny, ginekologii, położnictwa oraz ambulatoria. Szpital to kawał historii miasta W roku 1950 - podobnie jak inne placówki w Polsce - został upaństwowiony i stał się szpitalem miejskim nr 1, im. Edmunda Biernackiego. Wtedy też rozbudowano działalność ginekologiczno- położniczą, w związku z likwidacją takich oddziałów w Szpitalu Spółki Brackiej i prywatnej kliniki z ul. Matejki. Placówka ma 205 łóżek a jej dyrektorami są kolejno: Konrad Szpilman, Adam Żółciński i Mieczysław Durek. Kolejne duże zmiany nadchodzą dopiero w 1975 roku, wraz z powołaniem województwa wałbrzyskiego. Z połączenia wszystkich miejskich szpitali, pogotowia i przychodni powstaje Wojewódzki Szpital Zespolony, a w szpitalu nr 1 utworzony zostaje jednoprofilowa jednostka ginekologiczno-położnicza. Zaczyna się też długotrwały remont kapitalny szpitala, którego koniec przyjdzie dopiero w latach 80-tych. Wówczas do placówki trafi też część nowoczesnej aparatury medycznej i zostanie jej przyznane prawo szkolenia studentów Akademii Medycznej. Od 1993 roku szpital znów stał się samodzielną jednostką i - mimo licznych trudności - nadal tak jest. Od lat cieszy się też dobra renomą. Być może dlatego, że od zawsze stawiał na najnowocześniejsza technikę i najlepszych fachowców. Próbowali jako pierwsi To wałbrzyskim szpitalu w 1976 roku stanął jeden z pierwszych w kraju aparatów do badań USG. Przyleciał tu ze Stanów Zjednoczonych, kupiony za "dewizy". 1987 roku powstała zaś w szpitalu pierwsza w regionie i jedna z pierwszych w Polsce szkoła rodzenia. By zobaczyć "co to za dziwo", na jej otwarcie przyjechała nawet delegacja z ministerstwa zdrowia. Nie gdzie indziej, jak w Wałbrzychu, profesor Sławomir Suchocki, tuż po objęciu funkcji dyrektora szpitala (1993 r.), podjął się przeprowadzenia tu pierwszych operacji metodą laparoskopową. A w 1996 roku powstają cztery supernowoczesne stanowiska intensywnej terapii noworodków. Jednak prawdziwy boom na inwestycje w nowoczesne technologie nadchodzi dopiero po 2000 roku. Za to w latach 1998-2001 placówka przeżywa bardzo trudny czas. Cztery lata negocjacji To, że w 1998 roku szpital po raz kolejny zmienił nazwę (- Specjalistyczny Szpital Ginekologiczno-Położniczy im. E. Biernackiego w Wałbrzychu), to najmniejsza zmiana, jaka czekała w tym czasie placówkę. Wraz z likwidacja województwa weszły bowiem kasy chorych, a lecznica straciła 25% dotychczasowych dochodów. Wówczas szpital zyskał też nową strukturę. Tworzyły go odziały: ginekologiczny, położniczo noworodkowy (w systemie rooming in), patologii ciąży, patologii noworodka z intensywną terapią oraz poradnie. - Każdy dzień zaczynałam wówczas od negocjacji z wierzycielami - wspomina Alicja Daleczko, która w 1998 roku została menadżerem szpitala (i jest nim do dziś). - Trwały często kilka godzin, ale udawało się. Mimo licznych trudności, u progu placówki nigdy nie stanął komornik. Wiele instytucji, jak ZUS, czy firm farmaceutycznych poszło nam wówczas na rękę. Negocjacje dotyczyły także pracowników i związków zawodowych. Ostatecznie, w ciągu trzech lat zwolniono 80 osób. Nowa dyrekcja zmieniła też zasady działania kuchni (koniec darmowych obiadów dla personelu), pralni (koniec pieluch tetrowych), salowych (koniec ze ścierami z pieluchy), czy pracowni (koniec udawanej pracy w nocy). Pacjent = klient Wszystkie te działania, jak również wielomilionowe inwestycje, których końcówkę można jeszcze zobaczyć na placu przed szpitalem, sprawiły że powstała jedna z najnowocześniejszych i najbardziej przyjaznych pacjentowi placówek w Polsce. A pacjent poczuł się w szpitalu rzeczywiście jak klient. Tylko dzięki świetnemu zarządzaniu dyrektor Alicji Daleczko, od 2000 roku szpital mógł się stale modernizować. Powstała tu nowoczesna izba przyjęć, szkoła rodzenia, sala intensywnej terapii dla kobiet, pracownia serologiczna, laboratorium, oddział patologii noworodka i intensywnej terapii, oddział patologii ciąży, pracownia RTG i bakteriologiczna. Odnowiono także łazienki dla pacjentek, oddział położniczy, sale porodowe, oddział ginekologiczny, budynek zyskał nowy dach, pralnię, a w tym roku - elewację, drogi, place i zieleń. Placówka nie tylko nie ma długów (jak wiele innych w Polsce), ale przynosi zyski. Nic dziwnego, że tylko w ostatnim 10-leciu szpital zyskał tytuły "Przyjazny szpital", najlepszy szpital w akcji "Rodzic po ludzku", czy zajmował wysokie miejsca w ogólnopolskich rankingach. W końcu to ten właśnie szpital przez 60 lat najchętniej wybierały rodzące kobiety z całego regionu. Tu na świat przyszło 150 tysięcy dzieci - najwięcej w latach 1978-83, wówczas rocznie rodziło się blisko 4 tys. dzieci; a najmniej w latach 2001-2003 (poniżej 1500 rocznie). Najmniejszy noworodek, którego udało się uratować w wałbrzyskiej porodówce to nasza "Calineczka", która podczas narodzin ważyła zaledwie 384 gramy. Największe dziecko to chłopiec, który ważył 6700 gram. Najlepszym w regionie położnikom przyszło tu odbierać także porody 1850 par bliźniąt i 6-krotnie trojaczków. To - bez wątpienia - sukces lekarzy, na czele z profesorem Sławomirem Suchockim, który wciąż dba o podnoszenie kwalifikacji lekarzy, stosowanie nowoczesnych metod diagnostyki i leczenia, współpracę z konsultantami wojewódzkimi i Akademią Medyczną we Wrocławiu. Magdalena Sośnicka-Dzwonek dzwonek@nww.pl