Oboje mówią o lekceważącym podejściu lekarzy i położnych, którzy feralnego dnia przebywali na oddziale położniczym lubińskiego szpitala. Rodzice noworodka nie mają żadnych wątpliwości, że do nieszczęśliwego wypadku doszło z winy zespołu lekarskiego. "Obarczanie winą matki jest zwykłą podłością" - twierdzi ojciec dziecka. Ciąża Moniki przebiegła wręcz podręcznikowo. Przez cały okres ciąży dbała o badania USG, z płodem nic niepokojącego się nie działo. Nie było żadnych komplikacji. Lekarz prowadzący prawie trafił z terminem rozwiązania. Gdy dziecko opuszczało łono, nastąpił dramat W nocy z 20 na 21 lipca Monika poczuła, że to już ten moment. Paweł wziął urlop, by być blisko niej. Rano oboje zjawili się na położniczej izbie przyjęć. Monika zwijała się z bólu w korytarzu, ale lekarz dyżurujący uznał, że czas porodu jeszcze nie nadszedł. Po chwili jednak wezwał lekarza z oddziału. Po konsultacji i badaniach tego samego dnia, przed południem, Monika trafiła na oddział. Był środek tygodnia, przed południem. Na oddziale położniczym była pełna obsada lekarzy i położnych. - Wiedzieli, że zaraz zacznie się akcja porodowa, a mimo to, sala nie była w ogóle przygotowana. W końcu, gdy Monikę położono, zlekceważyli nas. Położne zamiast czuwać przy matce, zaczęły sobie plotkować na temat lekarzy i wakacyjnych planów urlopowych. Tym się bardziej interesowały - relacjonuje Paweł (dane personalne rodziców dziewczynki do wiadomości redakcji - przyp. red.). W końcu położna zainteresowała się rodzącą w bólach matką. W krytycznym momencie, gdy dziecko opuszczało łono matki, nastąpił dramat. Zachowanie lekarzy i położnych skandaliczne? - Położna odbierająca poród nagle odwróciła się. I wtedy zobaczyłem, jak dziecko upada na posadzkę. Znieruchomiałem, byłem kompletnie oszołomiony, jakbym dostał w głowę jakimś ciężkim narzędziem. Upadek przerwał pępowinę - wspomina dramatyczny moment ojciec noworodka. Poród trwał niecałe pół godziny. Jak wyglądały kolejne minuty na sali? Rodzice dziewczynki mówią o skandalicznym zachowaniu lekarzy i położnych po tragicznym upadku dziecka. Dlaczego od razu próbowano winą obarczyć matkę - pyta ojciec? Dlaczego matka dziecka na drugi dzień opuściła szpital na własne żądanie. Co takiego usłyszała od lekarzy na porannym obchodzie? *** Tego samego dnia noworodek trafił na oddział chirurgii dziecięcej wrocławskiej kliniki. Wczoraj rodzice odebrali 2-tygodniową dziewczynkę. Wrocławscy lekarze stwierdzili u dziecka anemię, liczne złamania kości czaszki, krwiaki przymózgowe i złamanie prawego żebra. Dziewczynkę czekają teraz liczne badania kontrolne. Śledztwo w sprawie nieumyślnego narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia przejęła prokuratura rejonowa w Lubinie. Akcję porodową nadzorowały dwie położne z wieloletnim stażem i dwoje lekarzy. Nie zostali zawieszeni w swoich czynnościach, ale władze szpitala zapowiedziały skierowanie sprawy do wyjaśnienia do Naczelnej Izby Lekarskiej oraz do Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. Autor: Tomasz Jóźwiak