28 lipca 2009 r. Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał skargę Rachwalskiego i Ferenc przeciwko Polsce za zasadną i zasądził po 2 tys. euro na rzecz każdego ze skarżących. Dawni lokatorzy budynku zwanego potocznie skłotem - choć jak mówią - jego mieszkańcy mieli zgodę właściciela na zamieszkiwanie w nim, czekali na rozstrzygnięcie Trybunału 10 lat. Do wydarzeń, będących przedmiotem skargi, doszło w nocy 14 czerwca 1997 r. Policjanci patrolujący jedną z dzielnic Wrocławia zauważyli niezamknięty samochód, zaparkowany naprzeciw starego, zniszczonego domu. Chcieli odholować pojazd na pobliski parking, ale mieszkający w budynku właściciel pojazdu zaprotestował. Jego znajomi także przekonywali policjantów, że nie jest zabronione, by samochód stał niezamknięty na ulicy. Policjanci sprawdzili dowód rejestracyjny i wylegitymowali ludzi. Doszło do kłótni. Właściciel samochodu został zakuty w kajdanki. Funkcjonariusze wezwali posiłki - przyjechało ok. 10 policjantów. Kilkakrotnie uderzono Ferenc i Rachwalskiego. Wyzywano ich - jak podnosili skarżący - słowami: "hołota", "brudasy, "pedały". Budynek przeszukano, a przebywające tam osoby zmuszono do opuszczenia go. Zatrzymany został jeden z lokatorów skłotu. Po zdarzeniu młodzi ludzie złożyli wniosek o wszczęcie śledztwa w sprawie nadużycia władzy przez policjantów. Wniosek w tej sprawie został oddalony pół roku później. Prokurator uznał, że akcja policji była usprawiedliwiona, a podejrzenie, że pozostawiony pod budynkiem samochód mógł pochodzić z kradzieży, był w pełni uzasadniony. Wezwanie posiłków policyjnych było usprawiedliwione, gdyż zachowanie jednego z młodych ludzi było bardzo agresywne. Ponadto - w ocenie prokuratury - zeznania młodych ludzi były sprzeczne, podczas gdy zeznania policji - spójne. Skarżący odwołali się od tej decyzji, ale została ona utrzymana przez prokuratora okręgowego rok później. Zwrócili się więc do Strasburga. Trybunał stwierdził, że doszło w tej sprawie do naruszenia dwóch artykułów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności: art. 3 (zakaz tortur oraz poniżającego i nieludzkiego traktowania) oraz art. 8 (prawo do życia prywatnego). Trybunał uznał, że młodzi ludzie przebywający w budynku nie stanowili zagrożenia dla porządku publicznego; nie uskarżał się na nich także nikt z sąsiadów. Natomiast - jak ocenił Trybunał - wezwanie policyjnych posiłków doprowadziło do eskalacji napięcia. Trybunał wskazał, że policja nie podała przyczyn przeszukania ani jego podstawy prawnej. W tym czasie popychano i potrącano młodych ludzi; policjanci użyli też pałki. Z wyjaśnień polskiego rządu - jak podkreśla Trybunał - wynikało, że policyjne posiłki zostały wezwane dlatego, że studenci nie chcieli zastosować się do żądań policji i dostarczyć niezbędnych informacji; byli także aktywni w walce z policją. Według Trybunału, nawet jeżeli młodzi ludzie nie chcieli pokazać dokumentów tożsamości, użycie pałek było nieproporcjonalne do sytuacji. W piśmie skierowanym w poniedziałek do prokuratury poszkodowani domagają się wskazania osób biorących udział w akcji policji, a także "tych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, których niewłaściwe działania spowodowały, że państwo polskie stało się stroną przegraną". Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Piotr Rachwalski wskazał nazwiska dwóch prokuratorów, którzy jego zdaniem są odpowiedzialni za umorzenie postępowania w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów. - Te osoby nadal pełnią swoje funkcje, a nawet zostały awansowane - podkreślał Rachwalski. Poszkodowani wskazali również nazwiska niektórych policjantów biorących udział w interwencji w 1997 r. oraz policjanta, który wystawił opinię na jej temat. W opinii tej znalazło się m.in. stwierdzenie, że w trakcie interwencji na terenie skłotu była obchodzona rocznica urodzin Adolfa Hitlera. "Żądamy przekazania do wiadomości opinii publicznej danych osób fizycznych, które realnie są odpowiedzialne za fakt naruszenia Artykułów Konwencji, a także pociągnięcia ich do odpowiedzialności" - czytamy w piśmie do prokuratury. Poszkodowani podnoszą, że nie są w pełni usatysfakcjonowani faktem, że otrzymane odszkodowanie zostanie wypłacone z kieszeni podatników, "co oznacza, że za popełniony błąd systemu wymiaru sprawiedliwości de facto zapłaci polskie społeczeństwo". Zaznaczają przy tym, że część zasądzonego odszkodowania przekażą na cele społeczne. Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu Paweł Petrykowski w rozmowie z PAP podkreślił, że został powołany specjalny zespół, który ma przyjrzeć się sprawie wyroku Trybunału. "Po zapoznaniu się z wyrokiem i jego uzasadnieniem podjęte zostaną decyzje, co dalej z tą sprawą zrobić" - powiedział Petrykowski. Rzecznik dodał, że prawa człowieka są dla policji "ważnym obszarem", a od 1997 r. wiele się w tym zakresie zmieniło. - W policji zostali powołani specjalni pełnomocnicy, którzy prowadzą szkolenia z funkcjonariuszami i współpracują z organizacjami pozarządowymi - powiedział rzecznik. Petrykowski zaznaczył, że policja chce się spotkać z poszkodowanymi i porozmawiać zarówno o interwencji z 1997 r., jak i przedstawić zmiany, jakie zaszły w policji od tego czasu.