Suczka o imieniu Czarna została znaleziono w stodole u sąsiadów właścicieli, gdzie spała w sianie. "Czarna jest łysa, z ranami na głowie i uszach, żyje od bardzo długiego czasu w stanie niewyobrażalnego cierpienia. Cała jej skóra jest czerwona, w małych ranach, miejscami tworzy twardą skorupę" - napisano w poście na facebookowym profilu TOZ Wrocław. Jak podano, opiekunowie, właściciel firmy i nauczycielka, mieli jeszcze jedną suczkę. Zwierzę było w podobnym stanie i zmarło dwa tygodnie wcześniej. "Serce nam pęka, gdy pomyślimy, jak długo musiała się męczyć przed śmiercią i w jakim cierpieniu umierała nie doczekawszy ani na moment ulgi od bólu" - napisali pracownicy TOZ. Psy chodziły po wsi same Odebrana suczka jest w złym stanie psychicznym - boi się przebywać w otwartej przestrzeni, dodatkowo często się drapie. - Pies był w bardzo złym stanie, zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Skórne zmiany zapalne wraz z zakażeniem bakteryjnym powodują ogromny ból. Dodatkowo świąd, spowodowany inwazją pasożytów, sprawia, że zwierzę nie może przestać się drapać, doprowadzając do powstania licznych ran. Pies ma także poważną wadę serca - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" lekarz weterynarii Tomasz Majowski. Oba psy miały chodzić same po wsi, sąsiedzi zaś nie interweniowali w ich sprawie. Psy mieszkały w niewielkim, brudnym kojcu. Jak podaje TOZ, opiekun Czarnej prowadzi dużą firmę. Przekazał, że był kiedyś z psem u lekarza. "Twierdził, że lekarz weterynarii powiedział, że to od przebiałkowania (sunie dostały bardzo dużo kości 'po świniobiciu'). Ponoć właściciel był z nimi u lekarza kilka miesięcy temu, lekarz zalecił eutanazję, ale właściciel 'nie miał serca uśpić psów'' - napisano na profilu TOZ. Organizacja zbiera środki na leczenie psa.