- Nad ranem obudził mnie głośny grzmot - mówi Maria W., mieszkanka Galla Anonima. - Włączyły się nawet alarmy samochodów, które stały zaparkowane przy Odrze. Mój pies niestety boi się burzy, więc noc miałam z głowy. A potem już lało przez cały wtorek. Piękne mamy wakacje. Ulewa uderzyła na całym Dolnym Śląsku. Na razie deszcze nie wyrządziły większych szkód, jednak wody w rzekach przybywa. Na sześciu z nich zostały przekroczone stany alarmowe, a na 14 - stany ostrzegawcze. Podtopionych zostało kilkaset piwnic i nisko położonych budynków. Straż pożarna miała ręce pełne roboty. Interwencji jak na razie naliczono 301. Funkcjonariusze pomagali walczyć z wodą we Wrocławiu, Smolcu, Mirosławicach, Rolantowicach, Kątach Wrocławskich i Świdnicy, gdzie nawet główne ulice zamieniły się w potoki. Ślęża tradycyjnie ściągnęła na siebie gromy, przez co tam właśnie znajdowało się epicentrum burz. Rzeka Ślęza, zasilona przez masy wody i błota, które spływały ze stoków, nie mieściła się w korycie. W kilku miejscach przelała się przez wały. Dyżurny z dolnośląskiej straży pożarnej poinformował, że zalana jest znaczna część gminy Sobótka, włączając samo miasto. W Księginicach Małych wartki nurt o głębokości 1,5 metra płynął po drodze. Zastanawiano się nawet nad ewakuacją mieszkańców. Woda przelewała się bowiem górą przez mosty. Około godz. 18 można było już przejechać przez wszystkie drogi na Dolnym Śląsku. Red.