Tradycja jedzenia karpia w wigilijny wieczór jest - według obrońców zwierząt - piękna, ale pytają po co od razu dręczyć ryby. - Chińskie tortury to pestka w porównaniu z drogą karpia ze stawu na wigilijny talerz - mówi weterynarz Szczepan Kawski. - Stłoczenie, chlor, brak tlenu, zamrażanie żywcem - przez to wszystko przechodzą ryby zanim trafią do naszych domów. - Jeżeli już musicie jeść w święta karpia, kupcie mrożonego - apelują obrońcy zwierząt. Barbara Zielińska, Marek Jankowski