Coraz częściej zdarza się też, że pacjenci są odsyłani do innych dolnośląskich szpitali tego typu oddalonych od Wrocławia o ponad 100 kilometrów. - Lekarz ma być przede wszystkim lekarzem, dopiero później ekonomistą - twierdzi dyrektor szpitala Tomasz Pisz. Coraz częściej jednak odmawia pacjentom leczenia w swoim szpitalu. - Tu nie zdarzają się kataklizmy, epidemie i tego typu rzeczy, które by w dramatyczny sposób zmieniały zapotrzebowanie w tym względzie. Nie umiem teraz dokładnie wytłumaczyć sobie, skąd dramatycznie miałoby się zwiększyć zapotrzebowanie nad ilość łóżek, które zostały przedstawione w umowie - mówi z kolei Marek Kwapisz z Dolnośląskiej Kasy Chorych. Wrocławski szpital dysponuje ponad 200 łóżkami psychiatrycznymi i 50 na oddziałach odwykowym i detoksykacyjnym. Zdaniem dyrektora placówki, to za mało, by zapewnić wrocławianom dostateczną opiekę.