- Telewizja jest głównym organizatorem i sponsorem tej imprezy. To ona decyduje o doborze artystów i ona im płaci - tłumaczy Paweł Romaszan, dyrektor Biura Promocji Wrocławia. Innymi słowy, miasto daje nieco ponad milion złotych na sprawy organizacyjne, a na dobór artystów nie ma wpływu. A dla telewizji argumentem za Dodą jest oglądalność, którą artystka ponoć zwiększa. Może więc trzeba było wybrać inną telewizję albo samemu zorganizować imprezę na poziomie, do którego Wrocław aspiruje? - Przyjęło się, że sylwester wygląda tak, a nie inaczej, to znaczy organizowany jest jako koncert na Rynku. W ciągu ostatnich trzech lat nasza impreza miała najwyższą oglądalność, a TV Polonia powtarzała ją 11 razy - mówi Romaszkan. - Sama oglądalność nic nie daje. Trupy też mają wysoką oglądalność - ripostuje dr Dominik Lewiński, specjalista corporate identity z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Jest to haniebny pomysł i wyjątkowo parszywa promocja. Oglądalność to nie wszystko. Z czym będzie się kojarzył Wrocław po takim sylwestrze? - dopytuje się Lewiński. Wrocławian najbardziej denerwuje fakt, że płacą za imprezę sylwestrową, a nie mają żadnego wpływu na jej kształt. A przecież na Rynku jest tylko jeden sylwester rocznie. I jak przed rokiem pytają, dlaczego akurat Doda? - Jako Polacy dalej jesteśmy zakotwiczeni w estetyce z lat 80. a takie dźwięki gra Doda. Można mieć pretensję do mediów ogólnopolskich, że wciąż promują taką muzykę, ale z drugiej strony, wg badań rynku przez nie przeprowadzanych, ludziom taka muzyka wciąż się podoba. Ale z kolei nikt na szeroką skalę nie promuje czegoś alternatywnego i kółko się zamyka - mówi Piotr Bartyś, szef muzyczny radia RAM. - Jasne, że we Wrocławiu jest wiele osób, które lubią inne dźwięki. Mieliśmy świetną zabawę przy Gabin i Montefiori Cocktail, ale na Rynek potrzebna jest gwiazda. Tłumy waliły na skocznego Manu Chao. Gdybym to ja miał organizować sylwestra zrobiłbym wszystko, żeby pojawił się Santana, który na takich imprezach jest niezastąpiony. Ale może ja mam inny gust - dodaje Bartyś. Dlaczego władze nie pytają nas przy czym chcielibyśmy się bawić - pytają oburzeni wrocławianie. Na razie nikt nie udzielił im jednak odpowiedzi... Bartłomiej Knapik bartlomiej.knapik@echomiasta.pl