Leżącą prawie bez życia słonicę zastał nad ranem jej opiekun, pan Ireneusz. Stwierdził, że zwierze nie jest w stanie podnieść się o własnych siłach. - Zaczęliśmy się obawiać najgorszego, gdyż przyjęte jest, że jeśli słoń się położy i nie chce wstać, oznaczać to może tylko jedno - przeczucie nadchodzącego końca - tłumaczy Radosław Ratajszczak, dyrektor wrocławskiego zoo. Wezwany do zoo lekarz stwierdził, że słoń nie ma żadnych objawów chorobowych. Wszystkie wyniki badań były w normie, jednak Rani nadal nie wstawała. Pracownicy zoo natychmiast przystąpili do akcji ratunkowej - opiekunowie podsuwali pod słonicę maty ze słomy, próbowali nakłaniać ją do powstania smakołykami. Wszelkie wysiłki spełzły na niczym. Pracownicy i opiekunowie po naradzie postanowili wezwać... straż pożarną. Strażacy przyjechali ze specjalistycznym sprzętem, który na co dzień wykorzystywany jest do wydobywania ludzi przygniecionych podczas wypadków samochodowych. Choć słonica starała się współpracować, podnoszenie trwało kilka godzin. - W końcu się udało - mówi uradowany dyrektor. - Rani do końca nie straciła woli walki, a po wstaniu zachowywała się jak gdyby nigdy nic. Takie akcje kończą się powodzeniem niezwykle rzadko i mamy wielką nadzieję, że podobny przypadek już nigdy się nie powtórzy. RW