30 lipca 2021 r. po godz. 22:30, wrocławscy policjanci otrzymali zgłoszenie z prośbą o pomoc od pracowników pogotowia ratunkowego, którzy udzielali pomocy medycznej mężczyźnie znajdującemu się przy jednym z przystanków MPK na ternie osiedla Huby. Ze zgłoszenia tego wynikało, że mężczyzna jest pijany i agresywny. Z uwagi na stan, w którym się znajdował i brak przeciwwskazań medycznych, podjęto decyzję o jego umieszczeniu we Wrocławskim Ośrodku Pomocy Osobom Nietrzeźwym. Został on przewieziony przez funkcjonariuszy i przekazany pracownikom WROPON, gdzie zmarł.Według "Gazety Wyborczej", która w czwartek opisała tę sprawę, 25-letni obywatel Ukrainy Dmytro Nikiforenko zmarł po interwencji policji na wrocławskiej izbie wytrzeźwień. Dziennik ustalił, że mężczyzna był spryskiwany gazem, bity pałką i duszony przez kilku policjantów, czego dowodem jest nagranie z monitoringu. "Na podstawie analizy zgromadzonych materiałów, Komendant Miejski Policji we Wrocławiu w dniu 1 września 2021 roku, mając na względzie całkowity brak akceptacji dla zachowań podległych funkcjonariuszy niezgodnych z prawem, podjął decyzję o zawieszeniu w czynnościach służbowych czterech z interweniujących na miejscu funkcjonariuszy, a wobec dwóch z nich wszczęto procedurę w kierunku wydalenia ze służby" - przekazano w komunikacie wrocławskiej policji. "Nie będziemy linczowali policjantów" O sprawę zarówno 25-letniego Ukraińca, jak i śmierć 34-letniego Bartosza S. z Lubina w "Gościu Wydarzeń" był pytany Mariusz Kamiński. Prowadzący Marcin Fijołek dopytywał gościa, czy w związku ze zdarzeniami nie należy wprowadzić w polskiej policji "stanu wyjątkowego".- Wszystkie sprawy incydentalne, które się zdarzają, wbrew niektórym rozemocjonowanym głosom, są bardzo rzetelnie badane i przez policję i przez prokuraturę. Bardzo proszę nie przesądzać z góry o winie policjanta - odpowiadał minister. Kamiński podkreślał, że w sprawie śmierci 34-letniego Bartosza S. z Lubina "czekamy na wyniki badań toksykologicznych". - Absolutnie nie doszło do żadnego zmiażdżenia krtani - zapewnił. Minister pytany o sprawę z Wrocławia, podkreślił, że przy tak dużej formacji jaką jest polska policja "często zdarzają się problemy". - Mogą się zdarzać sytuacje nieakceptowalne i w takich sytuacjach są wyciągane konsekwencje. Na pewno nie będziemy linczowali policjantów pod wpływem niesprawdzonych i niezweryfikowanych przekazów - przekazał Mariusz Kamiński. Reporterzy Polsat News dotarli do nagrań z monitoringu, na których widać, jak 25-letni Dmytro Nikiforenko opuszcza wraz z ratownikami medycznymi miejski autobus. Na filmie nie widać, żeby mężczyzna był agresywny. W asyście ratowników, siedząc na przystanku, czeka na przyjazd policji.