Związkowcy z "Solidarności '80" oskarżyli rektora o plagiat. Twierdzą, że profesor Andrzejak skopiował około 90 fragmentów z różnych prac naukowych. Rektor zaprzecza oskarżeniom. Twierdzi, że o żadnym plagiacie nie może być mowy, że to zemsta jego przeciwników. Sprawę wyjaśni komisja, która jeszcze raz oceni habilitację. Nawet jeśli zarzuty się potwierdzą, tytuł i tak nie zostanie rektorowi odebrany. Praca powstała szesnaście lat temu, a według prawa stopnia naukowego nie można uchylić po dziesięciu latach od jego nadania. Studenci boją się wprost oceniać rektora, ale wiedzą, że od plagiatu trzeba trzymać się z daleka. - Po to się studiuje, żeby zdobywać jakieś umiejętności, a nie korzystać z czyichś i przepisywać - mówią reporterce RMF FM Barbarze Zielińskiej. Po raz pierwszy w Polsce tak poważne zarzuty plagiatu postawiono urzędującemu rektorowi uczelni. Rozstrzygnięcie tej sprawy poznamy za kilka miesięcy. Słuchaj Faktów RMF.FM