Wiadomo, że zwiedził między innymi Jelenią Górę i Kowary. W drodze powrotnej do Wrocławia spowodował drobną kolizję z innym autobusem, ale uznał to zdarzenie za zbyt błahe, żeby przerywać jazdę. Dopiero w stolicy Dolnego Śląska zatrzymała go policja. Chłopak tłumaczył, że chciał właśnie odstawić pojazd tam, skąd go wziął. Policjanci uznali jednak jego wyjaśnienia za mało wiarygodne. Tym bardziej, że kilka dni wcześniej został zatrzymany, również we Wrocławiu, w samochodzie marki Mazda z niemieckimi tablicami rejestracyjnymi skradzionym w Karpaczu. Marek Jankowski