- Okno ma służyć niechcianym dzieciom. Chodzi o to, by nie znajdowano ich już na śmietnikach - wyjaśnia Anna Szorec z Klubu Radnych PiS, przewodnicząca Komisji Rodziny, Zdrowia i Spraw Socjalnych, która stara się o realizację tego przedsięwzięcia. Takie okna działają w wielu polskich miastach, m.in. w Częstochowie, Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Toruniu i Warszawie. We Wrocławiu miejsce, w którym będzie można zostawić niemowlę, ma powstać u sióstr boromeuszek przy ul. Rydygiera. - Oglądaliśmy już pomieszczenie, które wymaga jedynie niewielkiego remontu. Szukamy też sponsorów, którzy pokryliby koszty wyposażenia pokoju. Chcielibyśmy ruszyć z tym programem jak najszybciej, od września - mówi Anna Szorec. Okno życia otwiera się od zewnątrz. Matka, która nie chce wychowywać swojego dziecka, może włożyć niemowlę do inkubatora, w którym zamontowane jest ogrzewanie i wentylacja. Zaraz po otwarciu okna dyskretnie włącza się alarm, który powiadamia opiekunów o pojawieniu się dziecka. Opiekunami są zazwyczaj siostry zakonne. Niemowlę pozostaje w inkubatorze do przyjazdu pogotowia ratunkowego. Potem jest zabierane do szpitala na badania, a następnie kierowane do pogotowia rodzinnego. Jego funkcje pełnią we Wrocławiu zawodowe rodziny zastępcze. Jednocześnie uruchamiana jest procedura ustalenia tożsamości i droga adopcyjna, podczas której - jeśli sędzia jest przychylny - dziecko może już przebywać u nowej rodziny, zwanej proadopcyjną. Jeśli nie, wówczas maluszek może trafić do oczekującej go rodziny najwcześniej po ukończeniu szóstego miesiąca życia. - W takim przypadku każdy dzień ma znaczenie. Chcemy zwrócić uwagę na konieczność przyśpieszenia procedur adaptacyjnych porzuconych dzieci. Trwają one zdecydowanie za długo, na czym cierpią przede wszystkim niechciane przez biologicznych rodziców niemowlęta. Moim zdaniem powinno być tak, że kiedy matka pozostawi noworodka, tym samym zrzeka się do niego praw rodzicielskich i nie ponosi też kary za jego porzucenie. W końcu nie naraża go na niebezpieczeństwo - tłumaczy pomysłodawczyni wrocławskiego okna życia. Co roku we wrocławskich szpitalach pozostawianych jest kilkoro noworodków. W takich sytuacjach znana jest tożsamość dziecka i procedura adopcyjna może przebiegać sprawnie, szczególnie jeśli matka jednocześnie zrzeknie się praw rodzicielskich. We Wrocławiu nie ma jeszcze wypracowanych procedur dotyczących niemowląt, które będą oddawane anonimowo i którym trzeba będzie sądownie nadać tożsamość. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej we Wrocławiu prowadzi rozmowy z sądem i ośrodkami adopcyjno-opiekuńczymi, zmierzające do wypracowania szybkich i skutecznych procedur adopcyjnych. - W oparciu o doświadczenia innych miast staramy się znaleźć rozwiązania, dzięki którym procedury będą trwały jak najkrócej. Dziecko od urodzenia potrzebuje ciepła i rodzinnych więzi - mówi Anna Józefiak-Materna, wicedyrektorka wrocławskiego MOPS-u. We Wrocławiu na adopcję dziecka oczekuje około 400 rodzin, z których każda przeszła stosowne przygotowanie. W Ośrodku Adopcyjno-Opiekuńczym przy ul. Katedralnej trwają już zapisy na szkolenie dla przyszłych rodziców, które odbędzie się we wrześniu 2010 roku. Na dziecko czeka się zwykle około dwóch lat. Każda z kilkuset rodzin zgłoszonych w ośrodkach adopcyjnych z radością przygarnęłaby niemowlę pozostawione w oknie życie. W Polsce okno to jest oznaczone herbem Jana Pawła II i logo Caritas. Idea stworzenia takich miejsc zrodziła się przed pierwszą rocznicą śmierci Jana Pawła II. Pierwsze okno powstało w Krakowie u sióstr nazaretanek w marcu 2006 roku. Do października 2008 roku uratowano dzięki niemu 10 dzieci. Beata Sadowska