Spacerując w piątek po Wrocławiu można było odnieść wrażenie, że brnie się w galaretce, którą hucznie nazwano powietrzem. Niemal każdy przechodzień trzymał w ręce butelkę wody i chodził zygzakiem, szukając jak najwięcej cienia. Dzieci miały natomiast sporo zabawy przy fontannach. Wodę pryskały na wszystkie strony. Skakały, próbując zatkać stopami strumienie, które wystrzelają w górę na Oławskiej. Jeden z nich brodził w wodzie wraz z krasnoludkami przy Teatrze Lalek. Jednak największą popularnością cieszyła się fontanna na Rynku. Jak się okazało, dorosłych nie trzeba było długo zachęcać do skorzystania z miejskiej ochłody.