Muszą je jednak wypełnić i to aż trzy razy - to warunek wpisu do indeksu na kolejny semestr. Wypełnienie ankiety wygląda tak: student loguje się na stronę uczelni, podaje imię i nazwisko, potem wypełnia arkusz oceny. Jacek Przygodzki - rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego zapewnia, że ankiety są kodowane, a do wykładowcy dociera tylko i wyłącznie ocena końcowa. Jednak studenci wcale w to nie wierzą. Co więcej twierdzą, że ankiety, które muszą wypełnić, nie będą wiarygodne. - Gdyby anonimowe arkusze ocen były rozdawane na zajęciach, moglibyśmy je wrzucać do urn i nikt nie namierzyłby ich autora. Nie jesteśmy pewni, czy nasze ankiety na pewno są kodowane - stwierdzili w rozmowie z reporterką radia RMF FM Barbarą Zielińską-Mordarską studenci prawa UW. Posłuchaj relacji: Pytanie zawarte w ankiecie dotyczą jakości zajęć, wykładów i ćwiczeń. Studenci muszą także opisać: czy prowadzący jest przygotowany do zajęć, czy się nie spóźnia i czy nie kończy ich przed czasem. - Nie rozumiem obaw studentów - mówi Jacek Przygodzki - rzecznik uczelni. Ocena wykładowców jest konieczna i wymaga tego ustawa. Od kogo, jak nie od studentów właśnie, władze uczelni mają się dowiedzieć jak do zajęć przygotowują się wykładowcy? - konkluduje rzecznik. Studenci nie mają powodów do obaw - zapewnia Jacek Przygodzki. Posłuchaj relacji reporterki radia RMF FM: Chcą czy nie chcą - studenci muszą wypełnić arkusze ocen wykładowców. Od tego semestru to obowiązek. Jeżeli tego nie zrobią , nie będą mieli prawa do wyboru zajęć na kolejny semestr. Zostaną jedynie dopisani do grup, w których będzie wolne miejsce.