Żeby ją prowadzić trzeba znać się na chmurach, prądach wznoszacych. To karetka-śmigłowiec. Leciał nią dzisiaj reporter RMF Robert Włodarek. - Nie spadniemy, strasznie się trzęsiemy? - dopytywał się podczas loty nieco stremowany Robert. - Nie ma strachu - powiedział Janusz Cygański. - Na śmigłowcach latam od 16 lat. 3 lata w lotniczym pogotowiu ratunkowym. Lądowałem już wszędzie, na szczytach gór i w wąwozach. Śmigłowiec na co dzień stoi na wrocławskim lotnisku Strachowice. Od zawiadomienia w ciągu minuty zespół ratowników jest już w powietrzu. W linii prostej do oddalonej o 70 kilometrów Legnicy docierają w 10 minut. Jest tylko jeden szkopuł. Śmigłowiec nie może ratować w nocy - nie jest przystosowany do lotów w ciemnościach. Również, gdy wieje mocny wiatr maszyna nie może wystartować. Jednak mimo wszystko powietrzni lotnicy uratowali do tej pory setki osób. - Nareszcie na ziemi - westchnął Robert Włodarek, gdy helikopter wylądował. Tym razem nasz reporter brał udział w locie próbnym, nie ratowniczym. Robert Włodarek Wrocław