Wydawać by się mogło, że stosunkowo niewielki granat, o średnicy nie przekraczającej 9 cm, nie jest zbyt groźny. Jednak ludzie, którzy na co dzień mają do czynienia z niebezpiecznymi ładunkami mówią, że prawdopodobieństwo wybuchu takiego pocisku jest znacznie większe niż na przykład dużej bomby lotniczej. Dlatego policjanci nie zwlekali z ewakuacją lokatorów 120 mieszkań. Akcja trwała około pół godziny. Po wywiezieniu granatu na poligon przez saperów ludzie bez obaw wrócili do siebie. Z całą pewnością to jednak nie ostatnia taka groźna sytuacja w stolicy Dolnego Śląska. Choć od zakończenia wojny minęło 55 lat, we Wrocławiu wciąż znajduje się jej pozostałości. Marek Jankowski