- Wałęsającą się po wrocławskim rynku dziewczynę poznał naganiacz z agencji i zaproponował jej pracę - mówi Beata Tobiasz z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Dziewczyna zgodziła się, mówiąc, że ma 18 lat, choć na tyle nie wygląda. Po doprowadzeniu do agencji dowiedziała się, że właściciel musi stwierdzić czy nadaje się do tej "odpowiedzialnej" pracy. Kiedy nie chciała się zgodzić, została pobita. Przez 4 dni pracowała od 7 do 19 w jednej agencji, na wieczór była wypożyczana do innej. Za godzinę swoich usług brała po 120 złotych, z czego 60 oddawała właścicielowi agencji. Napiwki od zadowolonych klientów mogła zostawić dla siebie. Zeznania czternastolatki to nie jedyny dowód w sprawie aresztowanego właściciela agencji. Według informacji policji, nie była ona jedyną zatrudnianą przez niego nieletnią prostytutką.