Z próbki krwi można bowiem dowiedzieć się o dawcy praktycznie wszystkiego - począwszy od kodu DNA, a skończywszy na kolorze włosów czy oczu. Informacje te mogłyby na przykład dostać się w ręce hakerów, którzy mogą zmienić ich treść. Poszukiwanie dawcy szpiku trwa miesiącami. Może zdarzyć się tak, że kiedy w końcu znajdzie się dawcę, jego faktyczne dane genetyczne nie będą zgadzały z tymi w bazie komputerowej. - Straty finansowe byłyby ogromne, nie mówiąc już o emocjonalnych. Dawca szpiku ratuje przecież niejednokrotnie życie choremu - mówi profesor Andrzejem Lahge, szef wrocławskiego Banku Szpiku Kostnego. Pieniądze na stworzenie specjalnego programu komputerowego, których będzie chronił dostępu do bazy danych pochodzą między innymi z funduszy Unii Europejskiej.