Nie wiadomo, kiedy tak naprawdę doszło do kradzieży. Brak pistoletu stwierdzono dopiero po przeprowadzonej ostatnio kontroli. Wojskowe procedury ściśle określają, kto ma dostęp do magazynu, kto ma do niego klucze i kto może polecić wydanie broni. Teraz trzeba ustalić, kto te przepisy naruszył, bo wiadomo, że do magazynu nikt się nie włamał. - Staramy się odtworzyć pewne okoliczności, ale to jest bardzo trudne. Równie dobrze ten pistolet mógł zginąć nawet miesiąc przed faktem ujawnienia tego braku - powiedział major Longin Kulik z Prokuratury Wojskowej we Wrocławiu. Nie kryje on swojego oburzenia. W jednostce, której zadaniem jest pilnowanie porządku w wojsku, nie może dochodzić do tego typu historii: "To jest po prostu skandal. Wskazuje to na to, że tam musiały istnieć duże nieprawidłowości w zakresie ochrony broni". Wiadomo na pewno, że zostanie ukarana osoba odpowiedzialna za magazyn broni. Oficer odpowie za niedopełnienie swoich obowiązków.