Tablica na siedzibę PTTK trafiła w ramach unijnego projektu "Wałbrzych, Hradec Kralove - Miasta Kultury". Nie jest jedyna. Dziewięć tablic umieszczonych zostało na miejskich instytucjach kultury. Każda z nich, zawiera podstawowe informacje o danej placówce. - Ponadto pamiątkowe tablice zostały zawieszone w miejscach pobytu znanych osób lub związanych z działalnością wałbrzyszan - informuje rzeczniczka ratusza, Ewa Frąckowiak. I tak dla przykładu Krzesimir Dębski "trafił" na Filharmonię Sudecką, Marian Jachimowicz na Bibliotekę pod Atlantami, a Hugon Kołątaj na Lisią Sztolnie. Wojciech W. Wiśniewski, który ma na swoim koncie kilkanaście naukowych opracowań na temat życia i twórczości Stęczyńskiego, gdy zobaczył tablicę jęknął tylko, O Boże. - Biedny Stęczyński, ale ma on wciąż strasznego pecha - mówi "Wiadomościom Wałbrzyskim" - I za życia cierpiał rozlicznie, a po śmierci na potęgę zniekształca się informacje o nim, łącznie z fałszowaniem percepcji - dodaje. W krótkiej informacji doliczył się aż pięciu błędów. Nie zgadzają się imiona (jest Zygmunt Bogusz, a powinno być Maciej Bogusz Zygmunt), nie zgadza się data urodzenia, data śmierci, to czym się zajmował i ile razy był w Wałbrzychu. - Takie błędy i w takim nagromadzeniu są zdumiewające, tym bardziej, że przecież ta tablica powstała teraz, kiedy od 3 lat jest zarówno odpowiedni zeszyt Polskiego Słownika Biograficznego, przypomnę, podstawowego wydawnictwa w tym zakresie, jak i dostępna jest biografia tego autora wydana w formie osobnej książki - uważa Wiśniewski. Miasto na zamontowanie wszystkich tablic wydało ponad 10 800 złotych, z czego ponad 9200 zwróci Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego. Po interwencjach dziennikarzy w Urzędzie Miejskim postanowiono działać. - Podjęliśmy działania zmierzające do weryfikacji uwag przedstawionych przez pana Wojciecha Wiśniewskiego - powiedziała Ewa Frąckowiak. Przesłała także listę trzech wydawnictw, na których oparto biogram Macieja Bogusza Stęczyńskiego (m.in. Wielka Encyklopedia PWN i Bibliografia Literatury Polskiej Nowy Korbut). Krakowski badacz nie zostawia na tych tłumaczeniach suchej nitki. - Urząd Miejski zestawia nieporównywalne pod względem rangi i wiarygodności publikacje, nie zwraca uwagi na czas ich wydania, co często miewa znaczenie, bo przecież zmienia się nasza wiedza na niemal każdy temat - tłumaczy. Dla przykładu wspomniany wyżej "Nowy Korbut" ukazał się w latach 70. ubiegłego wieku, kiedy nie znana była metryka Stęczyńskiego, ani też akt jego zgonu. Zofia Sikora, która przygotowywała teksty do tablic, mówi że wszystkie informacje zaciągnęła z poważnych, dostępnych na Dolnym Śląsku, wydawnictw. - Nie są one wzięte z nieba, zaczerpnęłam je z różnych publikacji - podkreśla. A te, z których korzystała, właśnie takie - okazuje się błędne - informacje zawierały. Do ich wychwycenia potrzebna jest wiedza specjalisty w temacie Stęczyńskiego. - Przyjmuje argumenty pana Wiśniewskiego i tablica zostanie zmieniona na mój koszt - podsumowuje w rozmowie z "Wiadomościami Wałbrzyskimi" Zofia Sikora. Michał Wyszowski