Pomoże zwłaszcza tam, gdzie służby cywilne nie dają sobie rady, choćby dlatego, że nie dysponują odpowiednim sprzętem. Zapewnił on, że wojsko, które obecnie usuwa skutki powodzi, zostanie również zaangażowane w odbudowę niektórych mostów i dróg. Pomoże zwłaszcza tam, gdzie służby cywilne nie dają sobie rady, choćby dlatego, że nie dysponują odpowiednim sprzętem. Minister B. Klich dziękował żołnierzom za ciężką pracę, którą wkładają w usuwanie szkód popowodziowych m.in. na ziemi kłodzkiej. - Obrona kraju przez wojsko polskie to nie tylko walka z agresorem, ale również w walka ze skutkami kataklizmów - podkreślał. A skutki kataklizmu w samej gminie Kłodzko są spore. - Straty w samej infrastrukturze wyniosły 41 milionów złotych - stwierdza wójt Ryszard Niebieszczański. - Nie liczymy oczywiście domów prywatnych. Jeżeli jednak ludzie zobaczą, że my szybko reagujemy i odbudowujemy, co trzeba, to i oni szybko się podźwigną i naprawią swoje domostwa. W całej gminie zostało zniszczonych 41 mostów i kładek, a zalanych w większym bądź mniejszym stopniu 500 domów Nie możemy robić żadnej prowizorki i przepraw tymczasowych, bo na dłuższą metę może to kosztować więcej niż nowe mosty. Wójt nie kryje także słów krytyki: - W Jaszkowej żaden system by nie zadziałał. Rzeka jest zbyt krótka, są stoki, dużo mostów, ale są miejsca na ziemi kłodzkiej, gdzie można uniknąć powodzi czy podtopień. W moim odczuci jednak nic zostało zrobione z zabezpieczeń przeciwpowodziowych w ramach Programu Odra 2006. Pomaga nie tylko wojsko, straż pożarna, ale również zakłady pracy. Państwo Zbigniew i Helena Babiakowie z Jaszkowej Dolnej stracili prawie wszystko. Woda w ich domu sięgała sufitu. Nie było praktycznie drogi dojazdowej do ich posesji. Na drugi dzień po tragedii, jaka ich spotkała, zjawili się pracownicy firmy, w której pracuje pan Zbigniew - Zakładu Usług Leśnych z Bystrzycy Kłodzkiej - oczyścili i wyrównali drogę, wysypali grys. Pomogli także uprzątnąć dom. Zresztą życzliwych ludzi, pomimo własnej nieciekawej sytuacji, w Jaszkowej jest więcej. - Choć straciłam wiele, nie potrzebuję pomocy. Tam, w tamtym domu - mówi kobieta w średnim wieku wskazując na drugą stronę rzeki. - Tam nic im nie zostało. Pomoc przyda im się bardziej. Ja dam sobie radę. Minister obrony narodowej Bogdan Klich zobaczył, jakie szkody wyrządziła woda. Tylko, szczerze mówiąc, czy jego wizyta była konieczna, zwłaszcza że kilka dni wcześniej był tutaj wicepremier Grzegorz Schetyna. Przelot helikopterem, służby mundurowe postawione na baczność, to pewnie koszt jakieś 50 tysięcy złotych. Czy nie lepiej byłoby kupić 50 lodówek i rozdać w imieniu wojska najbardziej potrzebującym? dj