Scenariusz ćwiczeń przewidywał wielką katastrofę. Podczas napełniania pieca dochodzi do zerwania kadzi transportującej 40 ton płynnej miedzi o temperaturze 1200 stopni. W pobliżu jest czterech hutników, którzy zostają poparzeni. Rozpryski rozpalonego metalu powodują kilka ognisk pożaru. W tym samym czasie pracownik obsługujący suwnicę zostaje uwięziony w kabinie. Jakby tego było mało przechodzi zawał serca. Do akcji wkraczają ratownicy z Jednostki Ratownictwa Górniczo Hutniczego. Niestety ich siły i środki są niewystarczające. Wzywają pomoc. Po kilku minutach w hucie pojawiają się trzy wozy Państwowej Straży Pożarne, policja i pogotowie ratunkowe. - Takie ćwiczenia są niezwykle ważne. Ratownicy poznają specyfikę największego zakładu w regionie. Doskonalą się w podejmowaniu szybkich działań a jednocześnie ćwiczą współpracę wszystkich służb ratowniczych - powiedział starszy aspirant sztabowy Leszek Gławęda, rzecznik prasowy PSP w Legnicy. - Takie ćwiczenia organizujemy kilka razy w roku. Musimy wiedzieć jak działa system ratownictwa, co można w nim udoskonalić. Po ostatnich ćwiczeniach okazało się, że są problemy z systemem łączności. Teraz system został poprawiony i działa bez zarzutu - dodał Wacław Styrna, zastępca dyrektora Huty Miedzi Legnica. ag