- Nie potrafię jeszcze powiedzieć jak doszło do tej tragedii, ale wiem z całą pewnością, że został zasypany mężczyzna i nie żyje - powiedział Szczepan Malewicz z wałbrzyskiej policji. To pierwszy tego typu śmiertelny wypadek w wałbrzyskich biedaszybach. - Tam się wszystko rusza i jest bardzo niebezpiecznie, ale o tych 'biedaszybach' nie ma jak opowiadać, to trzeba zobaczyć - mówił Malewicz. "Biedaszyby" w Sobięcinie, jednej z dzielnic Wałbrzycha, to prowizoryczne, nielegalnie działające, kopalnie. Początkowo były to odkrywki, często jedyne źródło utrzymania wielu wałbrzyskich bezrobotnych. Obecnie w "biedaszybach" węgiel wydobywany jest już z głębszych partii ziemi, więc w tym celu tworzone są tunele, niebezpieczne dla ludzi. Wałbrzyskie "biedaszyby" "Biedaszyby", których po zamknięciu kopalń w Wałbrzychu powstało bardzo dużo, to prowizoryczne, nielegalnie działające kopalnie. Pracuje tam kilkaset osób. Górnicy, którzy wydobywają stamtąd węgiel zawsze podkreślali, że wiedza, jaką wynieśli z pracy w legalnych kopalniach, pozwalała im na budowę bezpiecznych szybów. Tak mówili na ostatnim spotkaniu z prezydentem Wałbrzycha, który - koniec końców - nie zabronił im tego, co praktycznie robią już na masową skalę. - Tu jest budowane tak, jak wszędzie było na naszych kopalniach. Tam były pokłady takie, jak tutaj - 500-600 metrów pod ziemią. Było jednak większe zapylenie i zagrożenia wybuchu metanu. A tutaj nie ma takich zagrożeń. Tu jest tylko ciśnienie górotworu - nic więcej - mówią pracujący w wałbrzyskich "biedaszybach". Ale to właśnie zawalenie górotworu jest prawdopodobną przyczyną dzisiejszego wypadku. Policjanci z Wałbrzycha mówią, że "biedaszybów" jest w ich mieście tak dużo, że kiedyś musiało dojść do takiej tragedii. Trzeba dodać, że praca w "biedaszybach" to często jedyne źródło utrzymania wielu wałbrzyskich rodzin. Co trzeci mieszkaniec tego miasta nie ma bowiem pracy.