Rok rządów drugiej kadencji Piotra Kruczkowskiego za nami. Prezydenta nie opuszcza dobry humor, ale czas, by gospodarz zakasał mocniej rękawy. I żeby za trzy lata głośno powiedział - doprowadziłem do budowy zachodniego odcinka obwodnicy, dzięki mnie przywrócono gminie grodzkość, a na Ratuszowej gościć będziemy uczestnika EURO 2012. Wbrew pozorom przed gospodarzem miasta bardzo poważne wyzwanie. Po wygranej w wyborach parlamentarnych Platformy Obywatelskiej, relacje między samorządem, a chociażby wojewodą, konkretnymi resortami czy wreszcie całym rządem, powinny być ułatwione. Wszak wszyscy reprezentują tę samą opcję. Jeżeli Piotrowi Kruczkowskiemu nie uda się czegoś dokonać, nie będzie mógł za trzy lata scedować odpowiedzialności na innych, mówiąc, że nie udało się dogadać z marszałkiem "x" lub ministrem "y". Bo ci byli z innej partii. Trzy flagowe inwestycje - Szykujemy się do skoku. To będzie trudny rok, ale jestem pełen nadziei, bo do wykorzystania będą pieniądze przyznawane w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego - mówi Piotr Kruczkowski. Aplikacja o środki unijne to jedno z głównych zadań na trzy najbliższe lata, pozostające do końca drugiej kadencji obecnego gospodarza Wałbrzycha. Czy gmina będzie w stanie wygospodarować w budżecie wystarczającą ilość środków własnych do rozpoczęcia poważnych inwestycji? Zwłaszcza, że zbliżają się lata, w których miasto będzie musiało spłacać miliony złotych zobowiązań. - Niedługo przedstawimy propozycje budżetowe dotyczące inwestycji. Musimy być przygotowani na takim poziomie, by móc skorzystać z szansy, którą daje nam Unia Europejska - mówi Piotr Kruczkowski. Ta szansa to olbrzymie pieniądze, które spłyną do kraju z Brukseli w latach 2007-2013. Czy dzięki tym funduszom uda się doprowadzić do końca trzy sztandarowe inwestycje, które jak na razie są kulami u nóg władz miasta? Mowa o budowie kompleksu przy ul. Ratuszowej, powstaniu zachodniego odcinka obwodnicy oraz przywróceniu Wałbrzychowi praw grodzkich. - To są trzy najważniejsze w tej chwili dla nas sprawy. Jeżeli nie doprowadzimy ich do końca teraz, to już nie wiem kiedy mogłoby to się udać - zapowiada prezydent Kruczkowski. Czas na przełom Na razie może on pochwalić się drobnymi sukcesami, a te według administracji w ratuszu składają się na dużo lepszy obraz miasta, niż to miało miejsce chociażby przed 5 laty, gdy po raz pierwszy władzę w magistracie obejmowali ludzie Platformy. W porównaniu z 2006 rokiem, w ciągu mijających 12 miesięcy, wydatki inwestycyjne utrzymano na podobnym poziomie - 25 mln zł. Rozpoczęto remonty dróg, trwają prace związane z termomodernizacją szkół oraz programem ISPA, spore kwoty przeznaczono na remonty budynków komunalnych. Zwiększyły się dochody własne gminy, jest więcej pracy, mniej bezrobotnych, ludziom żyje się lepiej. To obraz roztoczony przez prezydenta i jego współpracowników zza urzędniczych biurek. Rzeczywistość jest jednak nieco inna. W gminnych drogach nadal jest wiele dziur, tuż za wyremontowanymi kamienicami rynku stoją kilkudziesięcioletnie, odrapane bloki, które ekipy budowlane od wielu lat omijają szerokim łukiem. A wiele osób w wieku produkcyjnym wyjechało za chlebem do Anglii lub Irlandii. Trudno podważać to, że zmiany w mieście idą w dobrym kierunku, ale najwyższy czas na poważny przełom. Sukces, którym można byłoby pochwalić się przed "światem". Tomasz Piasecki piasecki@nww.pl