Wicepremier przypomniał podczas konferencji prasowej, że kilka tygodni temu prezydent Wałbrzycha oraz wojewoda dolnośląski zwrócili się do MON o pomoc wojska w zbadaniu terenu, na którym ma się znajdować hipotetyczne znalezisko. "Chodziło o rekonesans pod kątem zagrożeń, na przykład niewybuchów czy broni chemicznej" - mówił Siemoniak. Dodał, że we współpracy z lokalnymi władzami wojsko opracuje teraz dalsze działania ws. "złotego pociągu". "O tych ustaleniach poinformujemy w przyszłym tygodniu" - zadeklarował. Na początku września specjaliści wojsk chemicznych i inżynieryjnych dokonali w okolicach Wałbrzycha wstępnego rekonesansu, konkludując, że ewentualne dalsze poszukiwania ukrytego pociągu, już z użyciem specjalistycznego sprzętu, wymagają oczyszczenia terenu i sprawdzenia, czy nie kryje on żadnych niebezpiecznych przedmiotów lub substancji. Wojewoda dolnośląski zapowiadał wtedy, że ustalenie dalszych działań, np. w sprawie wykorzystania jednostek wojskowych, może potrwać kilkanaście dni. Zgodnie z przepisami przygotowaniem terenu do dalszych poszukiwań mogą się zająć - na zlecenie lokalnych władz - wojsko (odpłatnie) lub podmioty cywilne Według mediów w okolicach Wałbrzycha miałby się znajdować ukryty pociąg z II wojny światowej. Pojawiły się spekulacje, że może chodzić o zasypany pociąg ze złotem i innymi kosztownościami wywiezionymi pod koniec wojny z Wrocławia. Nigdy nie odnaleziono zawartości ani samego pociągu Generalny konserwator zabytków, wiceminister kultury Piotr Żuchowski wyrażał przed kilkoma tygodniami przekonanie, że "złoty pociąg" istnieje "na ponad 99 procent". Jednak zdaniem niektórych znawców tematu "złoty pociąg" to tylko legenda. Wobec zainteresowania poszukiwaniami wojewoda dolnośląski zwołał zespół zarządzania kryzysowego. Władze nie ujawniły dokładnej lokalizacji miejsca, w którym dokonywano wstępnego rekonesansu; teren nadzorowały Służba Ochrony Kolei i Straż Leśna. Sensację, jaką wzbudził domniemany ukryty skład, wałbrzyski samorząd wykorzystuje do promocji miasta.