Wcześniej miasto zaproponowało kobietom przeniesienie do schroniska o wysokim standardzie. Po półrocznym pobytu byłyby już formalnie uznane za bezdomne i mogłyby się ubiegać legalnie o lokale socjalne. Kobiety nie zgodziły się jednak na to rozwiązanie. Nie podobał im się m.in. regulamin placówki dla bezdomnych, w której od godz. 22 obowiązuje cisza nocna i nie można spożywać alkoholu. Obecnie ponad 360 pustostanów zajmują w Wałbrzychu dzicy lokatorzy. Gmina nigdy nie ma tylu środków, żeby zabezpieczyć wszystkim mieszkania - mówi reporterce RMF FM wiceprezydent miasta Mirosław Bartosik. Przypomnę jednak o inicjatywach, które gmina podejmowała. Przydzielano mieszkania również po to, żeby nie stały puste i aby zostały wyremontowane na koszt najemców i przyszłych właścicieli. Dzisiaj nie możemy tego zrobić bo są zajęte - zaznacza. Większość mieszkańców miasta, z którymi rozmawiała Barbara Zielińska, nie popiera strajkujących kobiet. Czekałam 17 lat na swoje mieszkanie, za które płaciłam non-stop. Ich do odpowiedzialności nikt nie pociągnie, bo one nie pracują, żyją z opieki. Im na niczym nie zależy. A gdzie są ci, którzy grzecznie czekają 10 lat z rodzinami - pyta starsza kobieta. Protestujące kobiety popierają ich sąsiedzi i rodziny. Mają podłączone światło, gaz. Jakie to jest samowolne zajęcie - zaznacza jedna z zapytanych przez reporterkę RMF FM kobiet. Kilkanaście kobiet, które zajmują pustostany w Wałbrzychu, złożyło doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez władze miasta. Decyzją magistratu w ubiegłym tygodniu odcięto im dopływ wody i prądu. Wówczas kobiety rozpoczęły głodówkę. W doniesieniu do prokuratury protestujące panie twierdzą, że naruszone zostały ich prawa obywatelskie. Słuchaj Faktów RMF.FM