Rodzina dziewczynki żąda ukarania winnego, natomiast dyrekcja placówki jest przekonana, że był to nieszczęśliwy wypadek. Mała Marlenka przyszła na świat około godziny 13. Matka dziecka - Wioletta Woźniak, mieszkanka powiatu strzelińskiego, mówi, że lekarze oznajmili, iż maleństwo jest zdrowe. Zaraz po urodzeniu dziecka do szpitala przyjechał ojciec Marlenki - Mateusz Król. Mężczyzna twierdzi, że w pewnym momencie na salę, w której leżała jego konkubina, przyszła pani ordynator i powiedziała, że dziecko zostało poparzone i natychmiast trzeba podjąć odpowiednie leczenie. - Pani doktor miała przy sobie dokumenty do podpisania, aby można było rozpocząć leczenie - relacjonuje Mateusz Król. Wówczas ojciec dziecka zapytał, co się stało. - W odpowiedzi usłyszałem, że pękł termofor, którym był obłożony noworodek. Nie mówili mi dokładnie co zostało poparzone - kontynuuje. Matka podpisała zgodę na leczenie, po czym noworodek został przewieziony na Oddział Chirurgii Dziecięcej Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. - Lekarze z Wrocławia powiedzieli mi, że moja córka ma poparzenia II stopnia na plecach, nogach i pośladkach. Dziecko doznało takich obrażeń, że opatrunki muszą być zmieniane pod narkozą, bo inaczej z bólu mogłoby nie wytrzymać serce - mówi rozgoryczony ojciec noworodka. - Żądam ścigania i ukarania sprawców tego zdarzenia - dodaje stanowczo. Mateusz Król zgłosił doniesienie na policję. Potwierdza to oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Strzelinie mł. asp. Robert Harhala. - Co było przyczyną pęknięcia termoforu wykazać mogą dopiero specjalistyczne badania materiału. Będzie to również kwestią prowadzonego w tej sprawie przez prokuraturę śledztwa - informuje. Matka Marlenki przeżyła szok. Pełna żalu i zbulwersowania jest jej siostra, Marta Pawłowiec. - Nie pozwolę na to, aby córeczka mojej siostry musiała tak cierpieć - mówi. - Została skrzywdzona i ktoś, kto zawinił musi za to ponieść karę. - Współczujemy dziecku oraz rodzinie z powodu zaistniałego incydentu - mówi Grzegorz Szmigielski, dyrektor medyczny Strzelińskiego Centrum Medycznego. Jego zdaniem to był najprawdopodobniej nieszczęśliwy wypadek, a nie błąd człowieka. Dodaje, że termofory w strzelińskim szpitalu posiadają odpowiednie atesty oraz certyfikaty. Jednak mimo to, jeden z nich po prostu pękł. - O zaistniałej sytuacji powiadomiliśmy strzelińską prokuraturę oraz Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych w Warszawie ? mówi dyrektor medyczny SCM. - Natychmiast po zdarzeniu dziecko było konsultowane przez naszego chirurga i przewiezione do szpitala specjalistycznego we Wrocławiu. Jak informuje rodzina noworodka oraz dyrekcja szpitala, stan małej Marlenki jest stabilny i jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. - Od momentu zdarzenia dyrekcja szpitala ściśle współpracuje z prokuraturą celem wyjaśnienia zajścia oraz zapobieżenia powstania podobnych przypadków, zarówno w naszym, jak i innych szpitalach - mówi dyrektor Szmigielski. Pielęgniarka, która w dniu zdarzenia zajmowała się dzieckiem przebywa na urlopie. DS