- Kupiłam telewizor plazmowy za 2999 bo był w ulotce reklamowej jednej z sieci sklepów. Kilka dni później w Internecie znalazłam taki sam i kosztował tylko 1999 zł. Mocno się zdenerwowałam - mówi Mariola Górecka, która dała się ponieść fali promocji zalewających nas każdego roku przed Świętami. - Okazało się, że ceny sprzętu, jakie podawano w ulotce, były zawyżone i dopiero wtedy obniżane. Jak się okazywało, nie były to ceny realnie odzwierciedlające wartość sprzętu - mówi. Takich osób jest coraz więcej. Jednak zawyżanie cen produktów w ulotkach to nie jedyna pułapka w jaką można wpaść w przedświątecznym szale zakupowym. - Zrobiłem zakupy w jednym z hipermarketów, później nie zgadzały mi się ceny niektórych produktów. Ceny z półek nie zgadzały z tymi, jakie wybiło mi na paragonie - mówi Zdzisław Podolski, mieszkaniec powiatu bolesławieckiego. - Na szczęście w miarę szybko się zorientowałem i interweniowałem w Biurze Obsługi Klienta. Oddali mi co prawda różnicę, bo obowiązuje cena "z półki", ale swoje się nastałem i nadenerwowałem - kończy. Jak informuje rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Małgorzata Cieloch okres Świąteczny to czas, w którym pułapek promocyjnych jest najwięcej jednak obywatele nie są bezbronni. W każdej chwili można złożyć skargę do UOKiK i dochodzić swoich praw. Wystarczy wejść na stronę internetową Urzędu i wypełnić wniosek. - UOKiK interweniuje w przypadku naruszenia zbiorowych interesów konsumentów natomiast w sprawach indywidualnych bezpłatną pomoc prawną konsumenci mogą uzyskać u miejskiego lub powiatowego rzecznika konsumentów lub w Federacji Konsumentów i Stowarzyszeniu Konsumentów Polskich. Jednak nie tylko nieczyste zagrywki sieci sklepów sprawiają, że świąteczne zakupy mogą się nam odbić czkawką. Pożyczki pieniężne brane lawinowo w tym okresie to często przysłowiowy gwóźdź do trumny. - Pożyczyłam pieniądze w dwóch agencjach finansowych, a jak się później okazało źle przeczytałam jedną z umów i teraz grozi mi komornik - mówi pani Wanda, która chciała zrobić prezenty swoim bliskim, a w konsekwencji od roku już boryka się ze spłatą dawnego zadłużenia. - Gdybym wiedziała, że tak to się skończy nigdy bym tych pożyczek nie wzięła, albo zrobiła to w jakimś banku na uczciwych zasadach - kończy. Łatwe, szybkie kredyty przyznawane "na dowód" sprawiają, że często nie zastanawiamy się czy będziemy w stanie je spłacić, nie czytamy umów, które mogą w sobie zawierać niekorzystne paragrafy, które oczywiście nie były ujęte na promocyjnych ulotkach. Pani Wanda doświadczona życiem apeluje: Lepiej spędzić święta troszkę skromniej niż zadłużać się ponad własne możliwości i mieć z tego powodu problemy przez cały rok. Grzegorz Witoń