Rzecz jednak nie dzieje się w odległej Kalifornii, ale w Polsce, po sąsiedzku. A historia aż do bólu osadzona jest w rodzimych realiach prawnych i małżeńskim piekiełku. Oto początek: główny bohater to Henryk Fiolka, który posiadał dom w Lewinie Kłodzkim na Dolnym Śląsku... A może mu się tylko wydawało, że go miał... Rzecz dotyczy nie jakiegoś tam domu w Lewinie Kłodzkim, ale takiego, który można było z powodzeniem wystawić na aukcji internetowej i bardzo szybko sprzedać za ponad 300 tys. zł. Henryk Fiolka twierdzi, że to był jego dom. W ciągu ponad 10 lat poniósł ogromne nakłady finansowe na jego remont. Wiele prac wykonał w nim sam poświęcając na nie każdy urlop. A wszystko po to, by na starość on i jego rodzina mieli wygodny "kąt". Tym bardziej, że było go na to stać: ma podwójne obywatelstwo: polskie i niemieckie, od wielu lat pracuje w Niemczech, dobrze zarabia. Ale wszystko potoczyło się inaczej. Od ponad dwóch lat małżonkowie żyją osobno i wszystko zmierza do formalnego rozpadu związku. Jak mówi p. Henryk, w Niemczech toczy się sprawa rozwodowa oraz o podział majątku. Ale dom w Lewinie Kłodzkim już został sprzedany i to bez jego jakiegokolwiek udziału. - Jak można było do tego dopuścić, skoro podjąłem kroki w celu zabezpieczenia tej nieruchomości do momentu zakończenia całej sprawy i podziału majątku?! - pyta, nie mogąc przy tym ukryć emocji. Bez wpisu w hipotece Związek małżeński państwo Fiolkowie zawarli w połowie lutego 1993 r. w Urzędzie Stanu Cywilnego w Wuppertalu (Niemcy). Faktem jest, że już w tym czasie jego żona posiadała połowę domu w Lewinie Kłodzkim. "Parcelę zakupiła przeciwniczka wnioskodawcy wspólnie z jej pierwszym mężem już w roku 1983". Natomiast drugą połowę domu odkupili już razem, po trzech latach trwania małżeństwa. "Wraz z wnioskodawcą (Henrykiem Fiolką - przyp. red.) odkupiła ona w 1996 roku jedynie tę połowę, która należała do rozwiedzionego małżonka. Jako cenę kupna uiszczono wtedy kwotę 50.000 zł. W tym celu strony zaciągnęły pożyczkę w Stadtsparkasse Wuppertal, w wysokości 40.000 DEM (...)". Cytowane informacje figurują w jednym z wniosków, złożonych przez pełnomocnika jednej ze stron(żony) w związku ze sprawą rozwodową. W innym piśmie (Postanowienie Sądu Grodzkiego w Wuppertalu oddalające prośbę o udzielenie ulgi w ponoszeniu kosztów procesowych) także stwierdza się m.in., że "wnioskodawczyni jest współwłaścicielką w trzech czwartych niezamieszkałego domu jednorodzinnego w Polsce". To nie wszystko. H. Fiolka przedkłada również kserokopie dokumentów mających związek z domem w Lewinie Kłodzkim, m.in. o kredycie wielofunkcyjnym w wysokości 41,5 tys. DEM, zaciągniętym w 1996 r. w banku niemieckim, gdzie jego żona figuruje jako osoba niepracująca. - Przez wszystkie te lata inwestowałem w ten dom, remontowałem go. Z Niemiec zwoziłem meble... O proszę, tak ten dom wyglądał wcześniej - pokazuje rodzinną fotografię. - A teraz, proszę pojechać i zobaczyć... Pan Henryk przyznaje jednocześnie, że nie ma dokumentu, który by jednoznacznie stwierdził, iż jest on współwłaścicielem nieruchomości. W księdze wieczystej (odpis z czerwca 2008 r.) figuruje tylko jego żona. - Nigdy nie przywiązywałem wagi do takich spraw, nie znam się na tym - dodaje zrezygnowany. - Liczyłem na uczciwość... Zabezpieczenie własności w sądzie W drugi dzień lipca br. do Sądu Rejonowego w Kłodzku wpłynął wniosek Henryka Fiolki w sprawie udzielenia zabezpieczenia nieruchomości w Lewinie Kłodzkim. W uzasadnieniu podał, że jest ona "jednym ze składników podlegających podziałowi i objęta jest toczącym się procesem o podział majątku", w związku z tym, że jego żona wystawiła ją na sprzedaż w Internecie, pomimo toczącej się sprawy rozwodowej przed sądem niemieckim. Wniosek ten zawierał jednak wady formalne i pismem z 4 lipca br. SR wezwał wnioskodawcę do ich usunięcia w ciągu tygodnia od daty doręczenia wezwania. - Pismo to otrzymałem 6 lipca i wady te usunąłem - stwierdza. Ale już 11 lipca br. odbyło się posiedzenie SR, na którym postanowił on oddalić ów wniosek. "Wnioskodawca nie uprawdopodobnił roszczenia, nie wskazał nawet, jakie roszczenie miałoby być zabezpieczone przez wpisanie ostrzeżenia w księdze wieczystej, prowadzonej dla nieruchomości opisanej we wniosku. Z dołączonego do wniosku odpisu księgi wieczystej (...) wynika przy tym, że jedynym właścicielem przedmiotowej nieruchomości jest Jolanta Fiolka" (żona - przyp. red.). Przed tamtejszym sądem toczyło się postępowanie o stwierdzenie niezgodności księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym, jednakże wnioskodawca cofnął ze skutkiem prawnym pozew w tym zakresie i postępowanie umorzono". Akt notarialny przybił sprzedaż H. Fiolka na oddalenie wniosku z 22 lipca br. złożył zażalenie. Pismem SR w Kłodzku z 24 lipca br. został wezwany do uzupełnienia braków w zażaleniu w terminie 30 dni, m.in. przez: uiszczenie opłaty. Wpłaty dokonał 11 sierpnia br., ale w międzyczasie, 24 lipca br., w Kłodzku podpisany został akt notarialny: jego żona samodzielnie sprzedała dom w Lewinie Kłodzkim. W akcie notarialnym zapisano m.in., że "nieruchomość nabyta (żona H. Fiolki - przyp. red.) na podstawie umowy sprzedaży w 1983 wraz z mężem oraz na podstawie majątku dorobkowego w 1994 r., stanowi jej majątek osobisty, a umowy majątkowej małżeńskiej o rozszerzeniu wspólności ustawowej nie zawierała". W akcie notarialnym stwierdzono również, iż nie toczą się żadne postępowania (...) dotyczące tejże nieruchomości bądź jakiekolwiek inne postępowania mogące mieć wpływ na jej stan prawny (...), nieruchomość nie jest przedmiotem prawa odkupu lub prawa pierwokupu oraz innego roszczenia, które nie zostało wpisane w wymienionej księdze wieczystej, zawarcie niniejszej umowy nie prowadzi do pokrzywdzenia jakichkolwiek wierzycieli sprzedającej, nie uniemożliwia także całkowicie lub częściowo zadośćuczynieniu roszczeniom osób trzech (...)". Jak to możliwe?! - pyta. H. Fiolka. "Pracował latami, ale kwitów nie ma" Lewin Kłodzki to mała miejscowość, stąd nie dziwi fakt, iż problem Henryka Fiolki jest tu znany. - Na pewno jest pokrzywdzony. Pracował latami na ten dom, robił tu - mówi oględnie zagadnięty przeze mnie mężczyzna znający sprawę. - Ale kwitów nie ma, a w tych dokumentach to podobno figurował jeszcze pierwszy mąż jego żony, dopiero trzeba było go wykreślić, dlatego ci państwo, co chcieli kupić ten dom, musieli czekać dwa miesiące... Ale nie wszyscy chcą się wypowiadać. - Słyszałam o tym, ale to są ich rodzinne sprawy - ucina krótko zagadnięta przeze mnie kobieta. Zawiadomienie o przestępstwie H. Fiolka złożył do Prokuratury Rejonowej w Kłodzku zawiadomienie o przestępstwie - złożenie niezgodnego z prawdą oświadczenia, co spowodowało, że akt notarialny dotknięty jest wadą, która powinna skutkować jego unieważnieniem. W zawiadomieniu tym oświadczył, że jego roszczenia względem żony obejmują m.in. zwrot nakładów w wysokości ponad 200 tys. zł na przedmiotową nieruchomość. Przez wiele lat remontował ją i wyposażał, dzięki czemu zwiększyła swoją wartość, a obecnie bez jego wiedzy została sprzedana. Taka historia może zdarzyć się wszędzie Prawda zawsze leży gdzieś pośrodku - mówi znane powiedzenie, które sprawdza się w większości takich i podobnych rodzinnych "piekiełek". Ale czy Henryk Fiolka rzeczywiście nie ma żadnego prawa do domu w Lewinie Kłodzkim nawet, jeśli nie ma "kwitów" i zapisu w księdze wieczystej? Przecież jego część kupił razem z niepracującą małżonką. Przecież wyremontował ten dom dla ich wspólnego dobra, bo jeśli nie on, to kto? Czy dziś pokutuje za jakiś grzech zaniechania? H. Fiolka przyjeżdża do Lewina Kłodzkiego, zatrzymuje się u znajomych. Zapewnia, że tej sprawy nie odpuści, bo to tak jakby lekką ręką puścił dorobek swego życia. MAŁGORZATA MATUSZ