Moje życie to żebranie, bieda i powolne zapominanie, co to ludzka godność. Marzę o normalnym życiu bez konieczności walki o każdy dzień i każdą kromkę chleba. Marzę, by zasnąć w czystej pościeli, w ciepłym mieszkaniu. Tymczasem czekam na 2012 rok, bo wtedy według bezdusznych urzędników, którzy traktują mnie jak menela, stanie się cud. Przyznając mi czasowy zasiłek do 2012 roku myślą chyba, że wtedy odrosną mi nogi. Więc ja też czekam. Ciągle walczy o przetrwanie Mariusz Laszuk z Bielawy mimo młodego wieku został tragicznie doświadczony przez życie. Chociaż nie jest osobą bezdomną, jego życie to pasmo nieustannej walki o przetrwanie. Pięć lat temu w wyniku odmrożenia stracił obie nogi na wysokości kolan. Będąc osobą niepełnosprawną, wymagającą szczególnej opieki, żyje samotnie w nieogrzewanym, pozbawionym energii jednopokojowym mieszkaniu na pierwszym piętrze. Żyje z tego, co wyżebra od wrażliwych na ludzką krzywdę ludzi, bo zasiłek z opieki społecznej w wysokości 480 zł nie starczy na długo. - Pomimo tego, że nie mam nóg i poruszam się na wózku, to muszę od lekarza dojechać do apteki, zdobyć pieczątkę na papierku z ceną leku, zawieść go do opieki społecznej i z powrotem wrócić do apteki po lek. To jakaś paranoja biorąc pod uwagę, że jest środek zimy i chodniki zawalone są śniegiem - żali się Mariusz. - Chcąc żyć, musiałem nauczyć się sobie radzić. Przecież samotnie mieszkam na pierwszym piętrze. Cały czas jestem zdany na czyjąś pomoc. Sam przecież nie zniosę wózka ze schodów, ani nie nanoszę drzewa na opał - dodaje. - Nie mam ciepłego ubrania. Stare rzeczy zniszczyły mi się ze starości i z brudu, bo nie mam jak ich wyprać. Te spodnie, to jedyna moja para. Kurtki też nie mam - wyznaje. Chciałby mieć pracę, którą mógłby wykonywać w domu i już kilkakrotnie deklarował chęć podjęcia takiego zajęcia. Niestety, bez skutku. Takich ludzi jak pan Mariusz jest niestety więcej. Okres zimowy to ogólnie trudna i uciążliwa pora roku. Natomiast dla osób samotnych czy bezdomnych zima to prawdziwa i dramatyczna walka o przetrwanie. Czujni i pomocni Samotność, mroźne noce, brak schronienia i ciepłego posiłku oraz ludzka obojętność mogą dla wielu z nich oznaczać wyrok śmierci. Ich życie niejednokrotnie uzależnione jest nie tylko od działalności instytucji niosących pomoc, ale i od wrażliwości na ludzką krzywdę zwykłego człowieka. W Bielawie potrzebujący mogą liczyć na pomoc Ośrodka Pomocy Społecznej, Caritasu, policji i straży miejskiej. - Efektem tych działań są systematyczne kontrole miejsc, w których przebywają osoby bezdomne i nadużywające alkoholu - wyjaśnia komendant bielawskiej Straży Miejskiej Zbigniew Grubka. - Strażnicy miejscy podczas codziennych patroli, zwłaszcza w godzinach popołudniowych, zwracają szczególną uwagę na osoby nietrzeźwe przebywające na wolnym powietrzu. Sprawdzają ogródki działkowe, przystanki komunikacji miejskiej oraz pustostany pod kątem przebywania tam osób samotnych i bezdomnych. Podejmują interwencje mające na celu doprowadzenie ich do miejsc zamieszkania, proponują im posiłki w ośrodkach pomocy społecznej lub wskazują miejsca, gdzie bezpiecznie mogą przetrwać zimę zachęcając do pobytu w przytuliskach na terenie Świdnicy czy Wałbrzycha - dodaje komendant. Niestety, pomimo tak szeroko zakrojonych działań, zdecydowana większość bezdomnych nie decyduje się na zamieszkanie w noclegowni. Wybierają wolność, nawet gdyby mieli przepłacić ją śmiercią. Dla niektórych bezdomnych obowiązujący w noclegowniach zakaz spożywania alkoholu jest niestety nie do zaakceptowania. Czytaj również: LUDZIE Z PRZEDROSTKIEM "BEZ" NIE POZWÓL, BY ZABIŁ ICH ATAK ZIMY JAK BEZDOMNI RADZA SOBIE Z ZIMĄ