Coraz częściej słyszymy o oszustwach sposobem "na wnuka". Oszuści przeszukują książki telefoniczne w poszukiwaniu imion czy nazwisk, które wskazywać mogą na to, że właścicielami telefonów są osoby starsze. Rozmowa prowadzona jest w taki sposób, by tak naprawdę odbierający sam naprowadzał oszusta na odpowiedni trop, czyli podawał imiona członków rodziny czy wspominał rodzinne historie. Dzięki temu dzwoniący zdobywa informacje potrzebne do tego, by podszyć się pod rzekomego wnuka czy siostrzeńca. Po kilku minutach rozmowy pada zawsze pytanie o pieniądze, które rzekomy członek rodziny chce pożyczyć. - Zadzwonił do mnie mężczyzna podający się za mojego wnuka - opowiada pani Janina. - Przez chwilę wypytywał mnie o zdrowie oraz o to, co słychać u reszty rodziny. Na koniec wspomniał o problemach finansowych. Na szczęście pani Janina była na tyle czujna, że nie uwierzyła "wnukowi". - Zmieniłam imiona najbliższej rodziny, a mój rozmówca przytakiwał mi powtarzając moje zmyślone historie - wyjaśnia kobieta. - Wtedy już wiedziałam, że rozmawiam z oszustem. Jednak niektórzy dają się nabrać na to, że dzwoni do nich wnuk czy wnuczka, którzy są w trudnej sytuacji finansowej. Wtedy pożyczają obiecane pieniądze. Okazuje się wtedy, że wszystko jest oszustwem, a pożyczone oszczędności życia przepadły. - Jeśli ktoś został w taki sposób oszukany nie powinien wstydzić się swojej naiwności i powinien zgłosić się na komendę, by złożyć zeznania w tej sprawie - wyjaśnia Adriana Szajwaj z bolesławieckiej policji. - Przypadki próby takiego oszustwa także należy zgłaszać, ponieważ usiłowanie dokonania takiego oszustwa także jest karane. Policjanci ostrzegają, by dokładnie sprawdzić, czy rozmawiamy rzeczywiście z członkiem naszej rodziny. W tym celu należy dokładnie wypytać go koneksje rodzinne lub skontaktować się z innymi bliskimi, by sprawdzić, czy "wnuk" rzeczywiście przebywa w danym miejscu i popadł w długi. W razie podejrzeń należy zgłosić całe zajście policji. Za taki czyn grozi kara nawet 8 lat pozbawienia wolności. Karolina Wieczorek