O tym, że parkowanie w centrum Wrocławia to horror wie niemal każdy kierowca. Większość jednak narzeka na brak miejsc postojowych i zaspy. O wybitnym pechu może mówić kierowca nissana, który zostawił swój samochód na ul. Kiełbaśniczej pod knajpą Guinness - w jego auto uderzył zamarznięty śnieg i sople. - Usłyszałam huk i trzask blachy - powiedziała sprzedawczyni z pobliskiego sklepu. - Wyjrzałam i okazało się, że to zwały śniegu i lodu uderzyły w auto. Natychmiast również zaczął wyć alarm. Potem widziałam jak para ludzi rozmawiała koło auta z policją. Samochód ma rozbitą przednią szybę i potężne wgniecenie na dachu. Wynosi ono mniej więcej 10 cm. Gdyby taka ilość śniegu spadła na przechodnia, mogłaby spowodować poważne obrażenia lub śmierć. Podobny wypadek zdarzył się na ul. Biskupiej. Tam bryła lodów również zniszczyła przednią szybę i dach auta. Przypominamy: za odśnieżanie i pozbycie się sopli z dachu odpowiada właściciel nieruchomości lub jej zarządca. Policja ustali czy wywiązali się oni ze swoich obowiązków. W przypadku zaniedbań, właściciel auta może starać się o odszkodowanie.