Kontrowersyjna wypowiedź polityka wywołała szereg komentarzy, mimo że od głośnej sprawy, jaką stał się pomysł usunięcia krzyży z sal lekcyjnych wrocławskiego liceum, minął już prawie rok. W grudniu 2009 roku kilku licealistów powołując się na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który orzekł, że wieszanie krzyży w klasach włoskich szkół narusza wolność religijną, skierowało do dyrekcji placówki specjalną petycję. W niej wyrazili swoje niezadowolenie z obecności symboli religijnych w przestrzeni szkoły. Burzliwy spór wokół krzyża "Umieszczanie symboli religijnych w publicznej instytucji odbieramy jako przejaw faworyzowania przez szkołę konkretnego światopoglądu" - pisali m.in . uczniowie we wspomnianej petycji. Broniąc swojego projektu młodzi ludzie powoływali się także na obowiązek szkoły i instytucji państwa do bycia neutralną. - Szkoła powinna być neutralna, państwo powinno być neutralne, a kiedy ten symbol tam wisi, państwo mówi, że popiera ten symbol. Chciałbym, żeby państwo traktowało każdego tak samo - akcentował jeden z młodych pomysłodawców inicjatywy. Petycja uczniów wywołała burzliwą dyskusję, ale ostatecznie krzyże w klasach wrocławskiego liceum zostały. Jednak echa sporu wokół symbolu za sprawą niefortunnej wypowiedzi byłego ministra edukacji nadal nie milkną. Pozew za "rozwydrzone smarkacze" Młodzież nazwana przez Ryszarda Legutkę "rozwydrzonymi smarkaczami" o swoje racje będzie walczyć w sądzie i domaga się od polityka zadośćuczynienia. Tymczasem europoseł nie kryje, że do sądu się nie wybiera, o czym informuje w specjalnym oświadczeniu. "Wobec członków Parlamentu Europejskiego nie można prowadzić dochodzenia, postępowania sądowego ani też zatrzymywać z powodu ich opinii lub stanowiska zajętego przez nich w głosowaniu w czasie wykonywania przez nich obowiązków służbowych." - cytuje wypowiedź polityka TVP Info. Stanowisko polityka wywołało dyskusję, ale opinie są podzielone. - Kiedy był na uniwersytecie nie mówił w taki sposób i nie prowokował ludzi do jakichś burzliwych wystąpień i do tego, że muszą przy pomocy sprawy sądowej domagać się szacunku dla swoich poglądów - podkreśla w rozmowie prof. Jacek Hołówka, filozof i etyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Wypowiedź polityka wywołuje kontrowersje Decyzja profesora jest uzasadniona - argumentuje socjolog, Krzysztof Łęcki. - To, że kilku młodych ludzi chce sobie wyrobić nazwisko, to nie znaczy, że poważny profesor i europoseł poświęcał im swój czas - komentuje w rozmowie z TVP Info dr Łęcki. W opinii Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka sprawa jednak jest precedensowa. - Jeśli poseł będzie mógł się zasłaniać immunitetem przy każdej wypowiedzi, to nie będziemy mieli żadnych rozstrzygnięć sądowych - akcentuje Barbara Grabowska z Fundacji. Czyja argumentacja zwycięży? To pokaże czas. Na razie wiadomo tyle, że maturzyści będą walczyć o zadośćuczynienie w sądzie, a autor kontrowersyjnej wypowiedzi do sądu się nie wybiera.