Policja wyjaśnia jak doszło do ucieczki. Poszkodowani byli pilnowani przez funkcjonariuszy, bo nadal nie udało się ustalić ich udziału w podpaleniu poprawczaka. Pożar w zakładzie wybuchł w niedzielę nad ranem. Ogień gasiło osiem jednostek straży pożarnej. Była to dokładnie zaplanowana próba ucieczki. Uciekinierzy liczyli na mniejszą niż zwykle czujność strażników. Pożar wywołali o godzinie 4. nad ranem w pierwszy dzień świąt. Chcieli też wykorzystać fakt, że trwa właśnie remont ogrodzenia i na odcinku kilkudziesięciu metrów nie ma wcale płotu. Jedyną przeszkodą do wolności były tylko metolowe kraty w oknach, które próbowali wyrwać. Ponieważ ta próba im się nie udała, postanowili spowodować pożar. Zabarykadowali się łóżkami, materacami, kocami i innymi przedmiotami, które następnie podpalili. Do tej pory w sprawie podpalenia aresztowano dwóch wychowanków poprawczaka.