- Od lat męczymy się z sąsiadem, który w 60-metrowym mieszkaniu urządził melinę - mówi pani Stanisława Kaleta. Jak twierdzi, mężczyzna od lat nie płaci czynszu i nic sobie z tego nie robi. - Nie ma prądu, wody i gazu, pali w piecu znalezione na śmietniskach różne odpady, co może doprowadzić do katastrofy. A do tego przygarnął chore psy i koty, które stwarzają zagrożenie dla wszystkich lokatorów - dodaje rozmówczyni. Lokatorom spokoju nie dają też głośne libacje. Z ich powodu na klatce schodowej kręcą się podejrzane osoby, czasami po prostu strach jest przejść. Na co dzień żyją w sąsiedztwie meliny bezrobotnego lokatora. Mieszka z synem i konkubiną, którzy od wielu lat nadużywają alkoholu. - Na początku nie było tak źle, dopiero później sąsiad zaczął nam dawać się we znaki. A smród pochodzący z jego mieszkania jest nie do wytrzymania - żalą się inni mieszkańcy. Rzeczywiście, z lokum emanuje na zewnątrz odór. W środku trudno znaleźć kawałek czystego miejsca. Ściany są zdewastowane, wszędzie widać pleśń i pajęczyny. W tych warunkach żyją też przygarnięte zwierzęta, które są chore. Mieszkanie wymaga dezynfekcji i kapitalnego remontu... Czy można się dziwić, że współmieszkańcy chcą się pozbyć takiego sąsiada? - Po każdym zgłoszeniu uciążliwości jesteśmy zastraszani i obrażani przez tego człowieka. Nie pomagają nasze prośby i pisma kierowane do odpowiednich władz - skarżą się mieszkańcy i zarazem powołują na art. 16 ustawy o własności lokali. Mówi on, że: "Jeżeli właściciel lokalu zalega długotrwale z zapłatą należnych od niego opłat lub wykracza w sposób rażący, lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym, wspólnota mieszkaniowa może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu. Właścicielowi, którego lokal został sprzedany, nie przysługuje prawo do lokalu zamiennego". - Ta procedura wygląda bardzo prosto, ale w praktyce jest trudna w realizacji. W tym przypadku wartością przedmiotu sporu jest wartość lokalu, który zamierza się poddać przymusowej sprzedaży i są to wysokie koszty. Już miałem taką sprawę i lokatorzy ją przegrali - odzyskali tylko zaległe opłaty, ale musieli sami zapłacić wszystkie koszty sądowe. Bardzo często jednak właściciela dyscyplinuje już samo wysłanie pisma ostrzegającego o wszczęciu procedury sprzedaży lokalu. Na chwilę obecną toczy się sprawa windykacyjna o nakaz zapłaty - wyjaśnia Józef Grotowski, zarządca nieruchomości z uciążliwym sąsiadem. - Nie posiadam umocowania prawnego do interwencji w przedmiotowej sprawie, ponieważ budynek nie figuruje w zasobach gminy. Straż miejska została zobowiązana do przeprowadzenia kontroli w sprawie zwierząt przebywających na terenie posesji, natomiast, wyegzekwowanie podporządkowania się przez tego człowieka regulaminowi wspólnotowemu można jedynie domagać się na drodze powództwa cywilnego - tłumaczy Krzysztof Kotowicz, burmistrz Ząbkowic Śląskich. Mieszkańcy bronią się jak mogą. Ich problemy dobrze zna policja i straż miejska, które często interweniują przy ulicy Św. Wojciecha. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, by w kamienicy coś miało się zmienić. il