Jak poinformował w sobotę Krzysztof Gielsa, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu, zaczadzone osoby to lokatorzy mieszkań powyżej piętra, na którym wybuchł pożar, które prawdopodobnie zatruły się podczas snu. - Gdy straż pożarna przyjechała na miejsce, pożar był już bardzo rozwinięty - dodał Gielsa. W sumie z ogniem walczyło siedem zastępów strażaków.Obecnie przyczyny pożaru nie są znane. Ewakuowanych mieszkańców umieszczono w autobusie specjalnie podstawionym przez MPK. Straż zlekceważyła wezwanie do pożaru? Mieszkańcy budynku oskarżają straż pożarną o zlekceważenie wezwania do pożaru. Według nich strażacy nie zareagowali na pierwsze wezwanie, kiedy przed północą paliło się w mieszkaniu na drugim piętrze. Sąsiadom udało się wspólnie ugasić pożar u - jak twierdzą - pijanej kobiety. Potem ogień pojawił się jeszcze raz. Jego skutki były tragiczne. - Straż zadała pytanie, czy jeszcze się pali. Powiedziałam, że nie, że jest dym. Stwierdzili więc, że interwencja nie jest konieczna i żebyśmy dzwonili na policję. Policja nie odbierała. Włączała się tylko automatyczna sekretarka. Na pogotowiu pani nie chciała przyjąć zgłoszenia, jak usłyszała, że ta pani jest pod wpływem alkoholu - powiedziała w rozmowie z reporterem radia RMF FM jedna z mieszkanek kamienicy. - Pierwsze zgłoszenie było o godz. 11, tylko nikt nie przyjechał, nikt się nie zainteresował. Dopiero o godz. 4.30 przyjechali - dodała druga z mieszkanek. Co na to straż pożarna? - Trudno mi się do tego odnieść, ponieważ nie mamy potwierdzonych tego rodzaju informacji. Na pewno będziemy to sprawdzać i weryfikować - stwierdził Remigiusz Adamańczyk z wrocławskiej straży pożarnej.