Jak powiedział rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu Krzysztof Gielsa, strażakom udało się opanować pożar w niedzielę w późnych godzinach nocnych i obecnie nie ma już zagrożenia rozprzestrzenienia się ognia. - Sytuacja jest stabilna, trwa obecnie dogaszanie pogorzeliska. Jest to jednak trudne, ponieważ ogień przytłumiony w jednym miejscu, pojawia się ponownie w innym. Akcja przypomina gaszenie wysypiska śmieci. Oceniamy, że spaleniu uległo w sumie ok. 20 tys. m kw. hal i magazynów, czyli 2/3 całego zakładu. Dogaszanie ognia może potrwać nawet kilka dni - mówił rzecznik. Pożar wybuchł w niedzielę ok. godz. 4.00. Jako pierwsza zapaliła się duża hala magazynowa, w której przechowywane były materiały higieniczne, następnie ogień przerzucił się na znajdujący się obok mniejszy magazyn. Oba budynki zawaliły się, a pożar objął halę produkcyjną o powierzchni ok. 10 tys. m kw. Hala oraz znajdujący się w niej sprzęt spłonęły całkowicie, a sam obiekt ma popękany ściany i grozi zawaleniem. Strażakom udało się uratować m.in. magazyn chemikaliów oraz pomieszczenia administracyjne. W trwającej ok. doby akcji udział brało prawie sześćdziesiąt zastępów straży pożarnej, w sumie ok. 260 ratowników. Obecnie na miejscu przebywa jeszcze ok. 70 strażaków. Z terenu fabryki rozpoczęto już wywóz materiałów chemicznych i wyposażenia, które nie uległy zniszczeniu. W wyniku pożaru ucierpiało osiem osób. Dwóch pracowników magazynu z objawami podtrucia gazami pożarowymi zostało przewiezionych do szpitala, a po przebadaniu wypisanych do domu. Do szpitala przewiezionych zostało także trzech strażaków, jeden, który w trakcie akcji skręcił staw skokowy i dwóch z objawami podtrucia. Pomoc medyczna udzielona została również zabezpieczającej teren policjantce, która zasłabła oraz dwóm osobom z sąsiednich firm, które podtruły się dymem. Zastępca komendanta Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej Andrzej Abulewicz w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że gaszenie pożaru na terenie fabryki było niezwykle trudnym zadaniem m.in. ze względu na produkty chemiczne używane przy wytwarzaniu artykułów higienicznych i skomplikowane rozmieszczenie pomieszczeń, które "przypominały labirynt". Strażak zaznaczył także, że ustalenie przyczyny wybuchu ognia będzie możliwe dopiero po zakończeniu całej akcji gaśniczej. - Wiemy gdzie pożar wybuchł, ale przyczyn nie jesteśmy w stanie jeszcze stwierdzić. Może ich być bardzo wiele, ponieważ budynki były wyposażone w instalacje elektryczne i gazowe, mógł być to czynnik ludzki lub efekt prowadzenia jakiś prac konserwacyjnych czy naprawczych związanych z wymianą znajdujących się w halach urządzeń - dodał. Przejezdna dla ruchu jest już droga krajowa nr 30 Zgorzelec - Jelenia Góra, która na czas gaszenia pożaru została w tym miejscu zamknięta przez policję.