Nastolatek wdrapał się na mur, na którym przywieszony był kosz, stracił równowagę i spadł. Mimo trwającej kilkadziesiąt minut reanimacji, chłopiec nie przeżył. Jak poinformował Paweł Petrykowski z biura prasowego dolnośląskiej policji, 15-latek grał w koszykówkę z kolegami. Szukając piłki, którą przerzucił jeden z graczy, nastolatek wszedł na mur oddzielający szkolne boisko od sąsiedniego podwórka. Za wysokim na 3,5 m murem znajduje się nowy blok i garaże. W trakcie oględzin miejsca wypadku policjanci ustalili, że mur otoczony był siatką, która stanowiła jego przedłużenie. Jak się okazało, siatka była pod napięciem. - To na razie wstępne ustalenia, ale wynika z nich, że doszło do przebicia prądu przez linki, które podtrzymywały siatkę. Prawdopodobnie więc nie było to świadome działanie. Funkcjonariusze nadal ustalają w jaki sposób mogło do tego dojść i czy nie doszło do żadnych zaniedbań - mówił Petrykowski. Jak dodał, dokładna przyczyna śmierci nastolatka zostanie podana po sekcji zwłok. Lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu muszą ustalić, czy to porażenie prądem mogło spowodować nagły upadek chłopca. Początkowo policjanci podawali, że chłopak najprawdopodobniej pośliznął się i nieszczęśliwie spadł z muru. Po wypadku kolega ofiary powiadomił pogotowie ratunkowe i policję. Lekarze próbowali przewieźć chłopca do szpitala. Jednak w trakcie przenoszenia do karetki jego stan gwałtownie się pogorszył. Mimo prób reanimacji chłopak zmarł. Z tego co mówią świadkowie wypadku, po raz pierwszy na tym boisku prąd poraził koszykarzy już półtora miesiąca temu. Przez ten czas nie zrobiono nic, by zlikwidować zagrożenie. Pracę na miejscu tragedii zakończył już prokurator. Będzie sprawdzał dwa wątki: czy prąd był podłączony do siatki celowo, czy też był to wynik niedbalstwa. Świadkowie wypadku przyznali, że przeskakując przez mur odgradzający boisko od budynku zakładu wskakiwali na jego dach. A to bardzo złościło jego właściciela. Sugerują, że prąd miał ich odstraszyć. Z drugiej strony trudno uwierzyć, by właściciel zdecydował się aż tak narażać życie młodych ludzi. To wszystko będzie badał prokurator. Przeprowadzona zostanie także sekcja zwłok zmarłego 15-latka.