Do zdarzenia doszło w Prochowicach na Dolnym Ślasku. Młody kierowca nissana podjechał pod jeden ze sklepów w tej miejscowości. W pobliżu stał policyjny radiowóz. Gdy 17-latek ujrzał funkcjonariuszy, gwałtownie przyspieszył i zaczął uciekać w kierunku Lubina. - Policjanci postanowili sprawdzić powód podejrzanego zachowania kierowcy i ruszyli za nim. Uciekając, kierowca nissana zderzył się z jadącą z naprzeciwka toyotą. W wyniku wypadku nissan wypadł z drogi i uderzył w drzewa. 17-letni kierowca zginął na miejscu - relacjonuje nadkom. Sławomir Masojć, oficer prasowy legnickiej policji. . Licznik jego samochodu zatrzymał się na 176 km/h. Pasażer toyoty z ciężkimi obrażeniami nóg trafił do legnickiego szpitala. Ale to nie koniec zdarzenia. Do policjantów, którzy zabezpieczali miejsce wypadku podszedł mężczyzna i oświadczył, że to on jest właścicielem nissana. Mężczyzna był pijany. Został zabrany do komendy na przesłuchanie. - Po przesłuchaniu zadzwonił do znajomych, by po niego przyjechali. Po chwili policjanci otrzymali informację, że na drodze Prochowice - Legnica doszło do kolejnego wypadku. Okazało się, że mercedes, którym do Legnicy jechało pięciu znajomych mężczyzny przesłuchiwanego w komendzie, zderzył się z cysterną - opisuje dalej nadkom. Masojć. Wszystkie jadące mercedesem osoby były pijane, Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń. Wszystkich zatrzymano. Policjanci ustalają przebieg zdarzenia oraz to, kto prowadził mercedesa. Nikt z uczestników wypadku nie chce się do tego przyznać. Prowadzone są również czynności w celu ustalenia, czy kierowca nissana, który zginął w wypadku, miał uprawnienia do kierowania pojazdami i czy był trzeźwy. Autor: tom